NTC w pralce Miele, pomocy...

Trafiła mi się taka miła robótka na wieczór, pralka coś nie dogrzewa i postanowiłem rozbebeszyć w celu naprawy. Egzemplarz to Miele z 1994 o ile się nie mylę, grzałki jakoś wyrwałem, o dziwo kamienia prawie nie ma. Znalazłem termistor NTC, tylko na germańskich forach jakoś nie mogę znaleźć nigdzie charakterystyki. W temperaturze pokojowej ma około 12,5 kOhm, jak wtyknę do szklanki z wrzątkiem to spada do około 2kOhm (muszę dokładniej zmierzyć bo parzy w paluchy). Czy według Was takie wartości są do przyjęcia? Grzebię dalej ale nie chciałbym skończyć po północy ;)

L.

Reply to
Lisciasty
Loading thread data ...

W dniu 2015-01-29 o 20:26, Lisciasty pisze:

Bo to mit że kalgon potrzebny, proszki w sobie mają zmiękczacze wody, ja mam bardzo twardą wodę i pralka jest czysta.

Tak dobry, ale na próbę możesz dać pot 10k z opornikiem np 1k i zbadać czy wyłączy.

Reply to
janusz_k

Udało się, aczkolwiek przed północą nie wydoliło ;) Najprawdopodobniej winne były zmęczone życiem styki przekaźnika, po wyczyszczeniu ich zaczęło wszystko elegancko zasuwać. Chyba, że rozbebeszając 3/4 instalacji elektrycznej przez przypadek jakąś wtyczkę mocniej wcisnąłem, ale nie wydaje mi się ;) Jestem pod wrażeniem jakości wykonania tej pralki, znalazłem nawet pod elektroniką zafoliowane papiery ze schematem, rozpisanymi cyklami prania i spisem elementów w sześciu językach (co dziwne, po angielsku nie było ;). Mała rzecz a cieszy.

L.

Reply to
Lisciasty

Lisciasty pisze:

Na mnie wrażenie robiły magnetofotny, to znaczy nie magnetofony, chciałem powiedzieć NAGRY od Kudelskiego. Tam pod płytą elektroniki, odchylaną po przekręceniu monetą śrubki, zafoliowany był schemat z rozpisanymi napięciami, jakie w danych punktach powinny byč w różnych punktach przy różnych trybach pracy. Był też kabelek z sondą pomiarową, a za miernik napięcia mógł robić wskaźnik wysterowania wyskalowany również w woltach. Osobnego spisu części zamiennych nie było, bo były one tam realnie -- garść tranzystorów, oporników, kondensatorów. Wszystkie typy i wartości, jakie występowały na schwmacie i mogły się zepsuć. Z tym że nie słyszałem nigdy, by komuś ten sprzęt sie popsuł.

Reply to
invalid unparseable

I jakoś nie mieli obaw przed umieszczaniem schematu, że konkurencja podpatrzy, lub, nie daj Bóg, user sam sobie naprawi.

Reply to
Marek

W dniu piątek, 30 stycznia 2015 13:40:23 UTC+1 użytkownik Marek napisał:

W PRL do każdego elektronicznego ustrojstwa dodawany był schemat. W radzieckim sprzęcie była jeszcze informacja ile jest w nim cennych materiałow typu złoto, srebro, miedź.

Reply to
Zachariasz Dorożyński

Pan Marek napisał:

Zrobienie reverse engineering takiej płyty nie byłoby żadnym wyzwaniem. Pan Stefan nie używał żadnych układów scalonych (mówił, że nie ma do nich zaufania i że w ogóle), żadne tam wielowarstwiew laminaty, bo to lata siedemdziesiąte, montaż przewlekany. Za to rozwiązania układowe

-- to tam było zaprojektowane perfekcyjnie. I tak samo perfekcyjnie zrealizowane -- elementy przeważnie z jednoprocentową tolerancją. Na jakość całości może bardziej od elektroniki wpływał mechanika. Też bez ekstrawagancji, po prostu porządna.

Dlaczego ta firma nie miała w świecie żadnej konkurencji? Też czasem się zastanawiem. W moich wnioskach przewijają się przyczyny różne. Myślę też o tym, ile by dzisiaj taki magnetofon mógł kosztować, gdyby miał byc produktem masowym. I gdyby miał być robiony nie w Szwajcarii, lecz w Chinach. Nie jako badziew, lecz po prostu w porządnych chińskich fabrykach. Dla ustalenia uwagi, NAGRA E (ekonomiczna), z którą miałem najwięcej do czynienia, kosztowała około czterech tysięcy doloarów. Ówczesnych. Czyli mniej więcej tyle, co średni samochód.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

Choćby to, że półprzewodniki (i całe przewodniki, te stawiające opór) chyba mniej szumią. Kiedyś to była zmora główna. Wzmacnacz mocy sam z siebie wydawał szszsz... Współczesny, to nawet nie wiadomo kiedy jest włączony, a kiedy nie. W tanim magnetofonie bardziej szumiała elektronika, niż sama taśma.

Żadna nie groziła. Towarzysz Mao zmarł we wrześniu 1976, a on uważał, że na chińskich budowach socjalizmu samochody ciężarowe są niepotrzebne, bo dość jest taczek i Chińczyków. Elektronika, to chyba na nic się w socjalizmie nie zda.

Nie, to dopiero teraz tak jest. Teraz do "profesjonalnych zastosowań" kupuje się sprzęt sugerując się marką i ceną (ma być wysoka). Parametry taniego sprzętu mogą być nieodróżnialne od profesjonalnego, różnić się mogą najwyżej jakością wykonania (a bywa, że tylko nalepką).

Kiedyś tani sprzęt (no, powiedzmy względnie tani, bo w porównaniu z dzisiejszymi cenami i odniesieniu do siły nawywczej, to inny rząd wielkości) miał parametry takie sobie, a profesjonalny dużo wyższe, ale kosztował krocie.

A na marginesie -- NAGRA, to nie sprzęt reporterski, a przede wszystkim filmowy.

Też można zapytać, dlaczego konkurencji nie było. Bo nie było, nawet drogiej. A Kudelski zaczął robić magnetofony w kuchni na lodówce, z łatwo dostępnych części.

E, nie, tak to nie było. Ze szpulowymi też niespecjalnie.

Reply to
invalid unparseable
[...]

A co miało szumieć w głowicy? Kiedyś do studyjnych magnetofonów (starych SJ-101 i 102) dorobiłem wzmacniacze odczytu na MAA504. Szumiały mniej od taśmy.

[...]
Reply to
RoMan Mandziejewicz

Pan J.F. napisał:

Tego to ja nie wiem, nie znam się na technologii krzemowej. Ale w latach siedemdziesiątych patrzyło się w katalogu na szumy tranzystora -- to było bardzo istotne. Sprzęt po naprawie mógł szumiec bardziej lub mniej niż przed. Wręcz dobierało się tranzystory pod tym kątem. W układach scalonych trudniej dobrać.

No to przecież były tranzystory m.cz. opisane w katalogach jako "niskoszumny" -- to traktowano jako najważniejszą właściwość.

Wziąć jakiegoś technologa elektronowego i przesłuchać. Pasmo przenoszenia wzmacniacza, to też był ważny parametr, na który każdy potrzył. A było ono przeważnie mniejsze niż 20 kHz. A dzisiaj? Jaki problem, by były megaherce?

Też. I oporniki również.

[...]

Bez tow. Mao (i Deng Xiaopinga) moje pytanie by nie miało sensu. Gdyby Kudelski zamiast do Szwajcari trafił do Niemiec, to by było tak samo. Te dwa kraje wtedy niewiele różniło i dzisiaj niewiele różni. Gdyby dzisiaj ktoś chciał robić masówkę w Eyropie, to by się wszyscy w głowe pukali.

Nawet jeśli stary, to nie zawsze tak samo popularny. Dziś jest normą, kiedyś nie był (choć kto bogatemu zabroni).

No to można zapytać, dlaczego tak wolno wchodziły, że samotny sprinter Kudelski zdołał wszystkich wyprzedzić. I biegł tak aż do finiszu.

No właśnie, Dolby i inne podpórki, a nie rejestracja dźwięku. Nakamichi robił dobre magnetofony kasetowe. Tam jakaś dźwignia wyciągała taśmę ze środka i wprowadzała w tor prowadzenia z trzema głowicami. Magnetofon był wielki jak szpulowy. Żadna konkurencja.

Nie, nie reporterskie. Typowy magnetofon reporterski miał na przykład dwa koła zamachowe, przeciwbieżne. Jak się nim majtało, to taśmia nie zwalniała i nie przyspieszała, jak w innych magnetofonach (albo w nagrach). Nagra nie miała żadnych takich bajerów, w ogóle dość upierdliwa była w eksploatacji. Rozgłośnie radiowe tez oczywiście używały do "rejestracji terenowych", w tym i czasem do reportaży, ale to nie główne zastosowanie. Już całkiem filmowa była NAGRA SN. Taka papierośnica wykonana jako odlew ciśnieniowy z aluminium. Wkładało się to aktorowi do kieszeni i z tym ganiał po planie. Później ten dźwięk się synchronizowało z taśmą filmową. Do środka wkładąło się taśmę wydłubaną z kasety. Z tym że tu nagranie szło pełnym śladem na całej szerokości (monofoniczne), a nie jak w kasecie, gdzie ścieżka ma z pół milimetra. Zresztą Kudelski dostał cyba kiedyś jakiegoś Oscara, czy cóś, za całokształt wkładu w kinematografię.

Reply to
invalid unparseable

Dnia Fri, 30 Jan 2015 00:16:38 -0800 (PST), Lisciasty napisał(a):

Tak sie testuje solidnosc wykonania

formatting link
J.

Reply to
J.F.

Dnia Fri, 30 Jan 2015 19:45:28 +0100, Jarosław Sokołowski napisał(a):

Mam gdzies jeszcze w szufladzie BC416, czy 413. Ale pytania to nie zmienia - jak sie robi sniskoszumne tranzystory

No, jak robisz niskoszumny wzmacniacz, to sie starasz - i producent scalaka i producent magnetofonu dobierajac scalak.

No tak, ale skoro uklady udalo sie polepszyc w pozniejszych, to czemu tranzystory nie ?

oporniki akurat mielismy metalizowane. Krajowy przemysl nie opanowal produkcji tanich weglowych.

No wiesz, mamy "fabryke telewizorow" a nawet kilka.

Koreanczycy poludniowi tak malo chyba nie zarabiaja ...

J.

Reply to
J.F.

Dnia Fri, 30 Jan 2015 19:31:05 +0100, RoMan Mandziejewicz napisał(a):

To jest uA741 ?

One chyba do audio jeszcze byly za slabe ?

J.

Reply to
J.F.

Niecłkiem ;-)

Włodek

Reply to
invalid unparseable
[...]

Się robi normalne i mierzy szumy. Wyższa cena to skutek kosztu pomiarów.

Pamiętasz nasz BC107-109, BFileśtam i diody Zenera 6V2 i 6V8? Wszystko z jednej serii...

[...]
Reply to
RoMan Mandziejewicz

Gorzej - µA709. W obudowie TO-5 jeszcze.

Jak widać - nie były. Charakterystyka korekcji dla magnetofonu studyjnego jest banalna - od dołu stała czasowa 3180µs, od góry 35µs. Ja dodałem jeszcze podbicie dla 19kHz. I brzmiało to lepiej niż rozwiązanie Fonii z ich magnetofonów z końcówki lat 70.

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Pan J.F. napisał:

Nie zmienia też odpowiedzi (mojej): nie mam pojęcia. Ale faktem jest to, że kiedyś niskoszumne tranzystory specjalnie wybierano z tego, co udało się wyprodukować, a dzisiaj wszystkie wychodzą od razu dobre.

Wybierano najlepsze z tych, które powstały z jednego plasterka krzemu. to daje cząstkową odpowiedź na pytanie -- technologia technologią, ale ogromny wpływ na szumy muszą mieć lokalne od niej odchylenia. Łatwo więc wybrać jeden dobry tranzystor, dużo trudniej układ scalony, w którym wszystkie tranzystory będą miały dobre parametry.

Jak to się nie dało?! Przecież współczesne tranzystory są dużo lepsze od tych z lat siedemdziesiątych.

Wszystko może szumieć. Nawet kabel.

Koreańczycy południowi są "na salonach" dopiero gdzieś od lat dziewięćdziesiątych. Pamiętam, jak w roku 1990 IBM podarował do CIUW super-hiper maszynę 3090 z przyległościami, jako węzeł PLEARN. Na monitorach napisane było "Made in Korea" -- ludzie patrzyli ze zgorszenim i mruczeli pod nosem "Korea? gdzie to kurna w ogóle jest, co ten Wuj Sam nam tu przysłał?". Przedtem, w latach siedemdziesiątych, koreańscy inżynierowie specjalnymi czarterowymi samolotami latali na weekendy do Japonii -- dorabiać tam jako gastarbajterzy (w swoim zawodzie, ale za dużo lepsze pieniądze).

Jarek

Reply to
invalid unparseable

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.