Pisze żeby się podzielić wrażeniami po naprawie wyświetlacza do modelu
196 w ScopemeterRepair.com (aukcja jest na eBay ale można tez zamawiać bezpośrednio w firmie). Jeśli chodzi o kontakt i naprawę - bez zastrzeżeń. Pełen profesjonalizm, konkretnie, rzeczowo. Dziś odebrałem wyświetlacz i pięknie działa, żadnych linii poziomych czy pionowych - jak nowy. Żaden rodzimy magik od naprawy lcd się nie podjął, a większość stwierdziła że to jest ABSOLUTNIE NIENAPRAWIALNE, bo... (i tu następował opis technologii klejenia szkła do taśmy przewodzącej). A jednak okazuje sie że jest naprawialne.Krótka historia: serwis Fluke nie serwisuje tych wyświetlaczy, bo twierdzi ze nie ma części zamiennych (modułu lcd) sam moduł jest niestety włoskiej produkcji, więc można się spodziewać trwałości adekwatnej do produktów pochodzących z tego kraju... I rzeczywiście okazuje się, że uszkodzenia LCD to bardzo częsta usterka w skopometrach Fluke, bodaj podstawowa. Polski serwis co prawda naprawy odmówił, ale za to łaskawie zaproponował odkupienie urządzenia jako niesprawnego złomu, na części. Oczywiście nie skorzystałem z tej "niezwykle ponętnej propozycji". Podobno w USA zamienniki wyświetlaczy są jednak do kupienia we Fluke, ale koszt to prawie 1000$. Oczywiście zupełnie bez sensu, bo cały działający skopometr można kupić taniej na eBay.
Ale żeby nie było tak miło, historia miała tez swoje perypetie. Otóż naprawa była dokonana szybko, i NIESTETY wyświetlacz odesłano FedExem. Gdyby był wysłany USPS-em wprawdzie szedłby odrobinę dłużej, ale nie miałbym potem jakichś pierdół do wypełniania i ogólnie zawracania gitary, tylko po to żeby ze mnie ściągnąć za to 22% VAT. Po prostu zapłaciłbym VAT w okienku na poczcie bez żadnych ceregieli, jak parę razy wcześniej. Ale to jeszcze nie wszystko! Otwieram karton. W środku moje pudełeczko, w którym wysłałem wyświetlacz. W środku mój wyświetlacz w gąbce antystatycznej. Borę do reki i.... nogi mi sie dosłownie ugięły w kolanach. Jakiś ch..j na Cargo na Okęciu (wybaczcie słownictwo, ale nic innego nadającego sie do sytuacji mi nie przychodzi do głowy) rozmontował ten wyświetlacz w poszukiwaniu cholera wie czego pod szkłem. Dosłownie! Blaszki porozginane, podświetlacz nie dokręcony (a więc był odkręcany). Widać, że rozmontowali żeby zobaczyć, czy w środku czegoś (czego do cholery???) nie ma. Okolice zaczepów poharatane. Tak jakby ktoś rozkręcił na kawałki zegarek na rękę i to kombinarkami. PO CO? Jakim trzeba być idiotą żeby wpaść na taki pomysł? Co za debili tam zatrudniają? Zniszczenie prywatnej własności pod przykrywką przepisów celnych! Szkoda że nie można dodawać załączników na grupie, pokazałbym fotki, bo mam cała dokumentację fotograficzną.
Położyłem to przed sobą na stole i kombinuję co teraz zrobić? Odesłać do naprawy? Znowu zapłacę 180$ i znowu jakiś półmózg pod urzędnicza czapką go rozwali na wjeździe do Polski. Szukać sprawiedliwości? Gdzie? Urząd Celny to państwo w państwie, robią co chcą, można im naskoczyć "na pukiel". Znana sprawa nie od dziś. FedEx? Oczywiście sie wywinie, powie że to nie oni, tylko celnicy, i ... patrz wcześniejsza myśl. Więc, myślę sobie, pal sześć, poskładam to, może przeżył. Im szybciej, tym lepiej, no jak sie jakiś kurz dostanie między kontakty to już będzie koniec. Wziąłem szczypce, docisnąłem lekko płytkę i pozaginałem wszystkie mocowania ramki. Dokręciłem moduł podświetlający, włożyłem do Fluke, włączyłem. DZIAŁA. Uff.
Wnioski na przyszłość i rady dla innych:
- żądać wysłania USPS-em a mnie żadną poczta kurierską. Z kurierami ZAWSZE miałem więcej problemów niż ze zwykłą pocztą. Nawet za przesyłkę nigdy nie mają wydać, choć wiedzą że wiozą paczkę za pobraniem.
- prosić, żeby wysyłający wpisał deklarowaną wartość na poziomie 20-30 USD, wtedy taka paczka nie podlega nie tylko cleniu (tu jest limit 150 EUR) ale także naliczeniu VAT, a więc żaden nadgorliwy patafian nie będzie macał tego w swoich kowalskich łapach.