Tak na marginesie, przed kilkoma laty miałem dostęp do dokumentacji takiego urządzenia przeznaczonej dla lekarzy którzy chcieli go kupić, z jednej strony konstrukcja tego urządzenia jest naprawdę zaawansowana a stopień komplikacji uzasadnia po części wysoką cenę ale to całkowicie zrozumiałe bo jej konstruktorami byli specjaliści nie medycyny tylko elektroniki którzy z najlepszymi intencjami wypełnili zlecenie twórców idei urządzenia. Z technicznego punktu widzenia zasada działania poszczególnych jego bloków była jasno i logicznie wytłumaczona, jako wiele lat praktykujący elektronik-automatyk nie widziałem w tej części dokumentacji żadnego naciągania. W rzetelny sposób opisane było, że jeśli na wejściu pojawi się jakaś częstotliwość to zostanie ona wzmocniona itd. potem opisywano filtry pasmowo-przepustowe, generatory, układy zdudniania, blok podobny do pętli PLL tylko literalnie nigdzie nie było wspomniane skąd te wejściowe częstotliwości miały by się pojawić i czym ma skutkować wygenerowanie fali o przeciwnej polaryzacji i odpowiedniej fazie:)
Reasumując między urządzeniem a pacjentem są elektrody i czarna dziura teorii:)
Część opisu "medycznego" to już całkiem inna historia, nie pamiętam szczegółów ale utkwiło mi w głowie stwierdzenie, że ponieważ z całego zakresu częstotliwości poznane jest konkretne działanie tylko niektórych to należy przyjąć, że podczas terapii można również niejako przy okazji wyleczyć choroby o których istnieniu lekarz i pacjent nie wiedzą:)
Zupełnie odjazdowo wygląda bibliografia w tej dokumentacji z około 30 pozycji kilka to opublikowane w dziwnych periodykach prace autorów urządzenia a reszta to wypełniacz czyli akademickie podręczniki podstaw chemii i fizyki oraz publikacje para- i popularno-naukowe:)