moc emitowana przez tel. komorkowy

Witam Z tego co znajduje mi google moc nadajnika BTS tel komorkowej to cos kolo 10W, czasem 20W. A jaka moc emituje sama komorka? ta przy uchu? wiem ze to zalezy od zasiegu sieci itd ale jaka jest maksymalna moc? Z tego co wyczytuje nawet do 2W czyli tylko piec razy mniejsza od wielkiego nadajnika. czy to prawda ?

Reply to
BearBag
Loading thread data ...

czasem nawet więcej, ale moc emitowana do styku anteny to nie to samo co natężenie pola

zależne od daty produkcji komórki, stara cegłówka motorolli pompowała

7W, teraz 2W, a spotykałem i mniej w modułach, tak z 0,5W, ale antena była dość ciekawa i odbierała sygnał nawet w betonowej piwnicy, gdzie nic nie łapie

Andrzej

Reply to
GregZorbaEmmanuelYork

BearBag pisze:

Wikipedia mówi, że może to być nawet 100W. Wszystko zależy od wielkości komórki - w miastach masz BTSy rozstawione nawet co kilka ulic. Na terenach wiejskich poszczególne "wieże" może dzielić dystans nawet kilkudziesięciu kilometrów... Niemniej należy pamiętać, że 100W to jednak moc relatywnie mała.

Znów Wikipedia mówi o maksymalnie dwóch Watach dla GSM. Wydaje mi się, że kiedyś czytałem, iż podczas normalnej pracy mamy < 1W. Swoją drogą dlaczego pytasz? Obawy o zdrowie? IMO zupełnie niepotrzebne

- nie ma dowodów na faktyczną szkodliwość (czy tym bardziej rakotwórczość) GSM. Najbardziej śmieszą mnie forumowi (i Onetowi) krzykacze przepowiadający epidemię zachorowań na raka z powodu telefonii komórkowej. Jak gdyby fale elektromagnetyczne zaczęto stosować do telekomunikacji właśnie wraz z wprowadzeniem komórek. ;) Najciekawsze jest to, że panikę zaczęto siać wraz z obniżaniem mocy nadajników radiowych. Przez całe dekady radio było stosowane do łączności na długie dystanse. Budowano ogromne maszty będące w całości antenami nadawczymi (jak ten w Konstantynowie) zasilane z mocą rzędu dziesiątek lub setek kilowatów. Dzisiaj do łączności na długie dystanse stosujemy oszczędniejsze pod względem energetycznym metody - kable, światłowody czy specyficzne formy radia: radiolinie i łączność satelitarną. Radio w bardziej klasycznej formie dzisiaj jest zarezerwowane głównie do łączności lokalnych (GSM, WiFi, BT) - mała moc i niewielki zasięg. I właśnie teraz upatruje się w nim zagrożenie dla zdrowia. Fascynujące... :)

Wydaje mi się, że zwyczajnie ludzie potrzebują jakichś "niewidzialnych promieni śmierci", których mogliby się bać. Kiedyś rozdmuchano sprawę Czarnobyla, potem była dziura ozonowa (pamiętam, że był taki czas gdy byłem dzieckiem, kiedy w telewizji cały czas o tym trąbili, a matki nie chciały wypuszczać dzieci z domów aby te nie zostały "napromieniowane"!), teraz mamy "rakotwórcze komórki". ;)

Reply to
Atlantis

Witam

I oczywiscie efekt cieplarniany:)

Reply to
wchpikus

Uzytkownik "BearBag" snipped-for-privacy@gmail.com napisal w wiadomosci news: snipped-for-privacy@r31g2000prh.googlegroups.com...

2W, a bodajze w pasmie 1800 tylko 1W. Ale .. komorka GSM nadaje tylko przez 1/8 czasu, przez 7/8 nadaje pozostalych 7 komorek - BTS obsluguje do 8 sztuk w jednym kanale. wiec srednia moc spada.

W UMTS jest chyba jeszcze .

J.

Reply to
J.F.

BearBag pisze:

To zależy. Zależy czy 900MHz, 1800/1900, czy 3G. Te na wyższe częstotliwości to z reguły ok. 10-20W. Im wyższa częstotliwość tym niższa moc. Dodatkowo w terenach zabudowanych stosuje się nadajniki o mniejszej mocy niż na otwartych przestrzeniach. Wg złożeń klasa 1 ma max. 20W dla GSM1800, ale już max. 320W dla GSM900. Ale do tego dochodzi antena, i EIRP wynosi dużo więcej niż powyższe liczby. W komórce masz 2W i antenkę 2-3dBi, więc EIRP jest znacznie niższy niż ten w BTSach. Dodatkowo komóry mają AGC, więc jeśli będziesz tuż pod masztem komórka nie będzie nadawać z mocą 2W, tylko kilku-kilkunastu mW.

m.

Reply to
Marcin Łukasik <..

entroper pisze:

Z Czarnobyla zrobiono wielką aferę, tak jakby oznaczał realną groźbę zapadnięcia na raka dla każdego w promieniu tysięcy kilometrów od reaktora. Po ponad dwudziestu latach tej masowej epidemii jakoś nie widać. Trudno też powiedzieć jaki procent z chorujących obecnie choruje faktycznie z powodu owej awarii. Skażenie faktycznie było i jest, ale na skalę lokalną. Pomimo tego media mają niezłą radochę z corocznego rozgrzebywania tematu. Efekt? Ogólnonarodowa fobia przed energetyką jądrową nie pomagająca wcale naszej energetyce w doganianiu reszty świata. Oliwy do ognia dolewają oszołomy z takich organizacji jak Greenpeace, na przykład takimi filmikami:

formatting link
wspomnę już o fakcie, że wielu ludziom z którymi miałem okazję rozmawiać na ten temat "wybuch" w Czarnobylu kojarzy się atomowym grzybkiem a'la Hiroszima.

BTW jestem ciekaw, dlaczego z taką fetą nie obchodzi się każdej kolejnej rocznicy detonacji Car Bomby? Fala uderzeniowa trzykrotnie okrążająca Ziemię - Czarnobyl przy tym to petarda... ;)

Z dziurą ozonową jest podobnie. Przecież ja nie neguję istnienia problemu - krytykuję jedynie robienie z niego sensacji w mediach i spowodowane tym nonsensy (jak chociażby wspomniane niewypuszczanie dzieci).

Z telefonami jest podobnie. Wpływ może i jakiś mają na zdrowie, ale jest on znikomy. A już na pewno w porównaniu z regularnym paleniem papierosów (których rakotwórczość UDOWODNIONO dawno temu), wypiciem raz na jakiś czas "paru głębszych" czy nawet grą w piłkę (takie przyjęcie rozpędzonej piłki na główkę jednak jest odczuwalne przez delikatną tkankę w jakimś stopniu :P).

Mnie jedynie osobiście drażni szukanie problemów w nauce i technologii: a to samochody trują, a to kominy dymią, a to efekt cieplarniany, a to dziura ozonowa, a to niezdrowe jedzenie z konserwantami i tak dalej. Zupełnie jakby przed rewolucją przemysłową ludzkość mieszkała w jakiejś szczęśliwej hipisowskiej komunie na słonecznej, kwiecistej łączce. :) O tym, że jeszcze nie tak dawno temu (patrząc globalnie) zdecydowana część społeczeństwa ciężko harowała w polu za pomocą radła i motyki, porządnie myła się raz na pół roku lub rzadziej, z reguły niedojadała, a z powodu braku higieny i medycyny masowo zapadała na takie choroby jak cholera czy dur brzuszny to już nikt nie pamięta. ;) Do tego zero oświaty, szerzący się analfabetyzm i wiedza o świecie ograniczona do obszaru o promieniu mniej-więcej 30 km od chałupy. Z dwojga złego ja już wolę dziurę ozonową, efekt cieplarniany, dymiące kominy, monitory psujące wzrok i promieniujące komórki. ;)

Reply to
Atlantis

BearBag pisze:

miałem siemensa s55 z amperomierzem. w stanie spoczynku, z załączonym wyświetlaczem brał ok 50mA. podczas rozmowy, 280 do 370mA. Ale w 90% przypadków wskazywał (około) 320mA. Tak wiec górną granice mocy mozesz łatwo wyliczyć. Napewono wiecej nie wypromieniował.

ToMasz

Reply to
ToMasz

Atlantis pisze:

Ja jeszcze dodam, że do XIX popularne było szprycowanie wędlin arszenikiem i nie wiadomo jeszcze jakimi innymi świństwami (dla zachowania świeżości). Ale konserwanty nagle zaczęły ludziom szkodzić dopiero dzisiaj, kiedy wprowadzono kategoryzację Exxx i konserwanty są pod kontrolą.

Reply to
Tomasz Wójtowicz

Tomasz Wójtowicz pisze:

Oczywiście. Poza tym na porządku dziennym było jedzenie nieświeżej żywności (no bo jak przechowywać?) powodującej w najlepszym wypadku problemy gastryczne w najgorszym zejście połowy wioski na cholerę albo dur brzuszny. Ludzie mają jakąś dziwną tendencję do gloryfikowania wszystkiego co "naturalne" jakby to miało być lepsze. Śmiem wątpić czy naturalnie brudna żywność albo naturalnie nadpsute mięso ubitego już jakiś czas temu prosiaka, zakażonego w dodatku włośnicą jedzone przez naszych przodków było zdrowsze od "chemii" sprzedawanej w supermarketach. Niestety sposób w jaki naucza się historii w szkołach ma tutaj podstawowe znaczenie. Poświęca się mnóstwo czasu na wkuwanie dat bitew, wojen i traktatów czy kolejności panowania władców, a praktycznie ani słowem nie wspomina się o czymś takim jak historia życia codziennego... Może wtedy ludzie byliby bardziej zadowoleni z tego co mają zamiast narzekać na wszystko dookoła...

Reply to
Atlantis

ToMasz pisze:

To był pomiar RMS? Bo komórka nie nadaje non stop, tylko krótkimi paczkami co przekłada się na pobór prądu.

Reply to
Filip Ozimek

To chyba logiczne? Łączność telefoniczna jest dwustronna. Po co walić wielką mocą nadajnika skoro odbiornika i tak nie usłyszy?

JanuszR

Reply to
JanuszR

Telefony nie emitują takiego promieniowania jak w Czarnobylu. To zupełnie inna bajka.

JanuszR

Reply to
JanuszR

maksymalnie 2W w pasmie 900MHz i 1W w paśmie 1800/1900MHz, rzeczywista moc wyjściowa dostosowywana jest do warunków pracy. Kiedyś w starej Motoroli D520 i CD930 (w nowszych też można) miałem włączone Field Engineering Menu (znane też jako Netmonitor) i można tam było m.in. podglądać moc nadajnika w trakcie pracy. Ni eprzypominam sobie aby przekraczała 32mW. Ale te telefony miały dużo porządniejsze antenki niż to się czyni obecnie..

Reply to
Michał Baszyński

Ale tu pomiar RMS bylby bledem.

Co do poboru pradu - mam kilka starych bateryjek z ktorymi telefon juz nie potrafil dzialac. Napiecie normalne, zarowki swieca, prad zwarcia

11A, a telefon startuje, startuje i gasnie ..

J.

Reply to
J.F.

No ale jakos tak masowo ludzie nie umierali na wlosienice, ciekawe czemu ..

J.

Reply to
J.F.

entroper pisze:

Oczywiście. Jednak jak sam zwróciłeś na to uwagę katastrofa miała zasięg lokalny. Tymczasem w skutek działalności mediów Czarnobyl stał się symbolem występującym w roli oręża rozmaitych niedouczonych dziwaków reprezentujących różne dziwne instytucje domagające się zaprzestania inwestowania w energetykę atomową. :)

Problem w tym, że dzięki corocznemu rozdmuchiwaniu afery wokół Czarnobyla w naszym kraju jeszcze długo nie być żadnej elektrowni atomowej. :) Dziwi mnie tylko, że nie robi się takiej szopki w rocznicę każdej kolejnej próbnej detonacji każdej kolejnej bomby wodorowej. Przecież tamte eksplozje też uwalniały do atmosfery mnóstwo radioaktywnego świństwa...

Tej niestety nie poznamy najprawdopodobniej nigdy. Dlaczego? Ponieważ sporo spośród badań nad zachorowalnością na raka przeprowadzono właśnie w skutek eksplozji. Przez to możemy sobie zadać pytanie: czy jeśli zanotujemy wzrost zachorowań po 1986 to odpowiada za to sam Czarnobyl czy może większa wykrywalność spowodowana paniką po eksplozji reaktora? Dzisiaj możemy tylko stwierdzić jedno: apokaliptyczne scenariusze o katastrofie na skalę światową czy choćby europejską się nie sprawdziły.

Chyba nie byłoby tak łatwo. Jestem wielkim entuzjastą energetyki atomowej, ale szczerze zwątpiłem w liceum - po lekcji geografii traktującej o "alternatywnych źródłach energii". Nauczycielka wygadywała jakieś dyrdymały o wiatrakach i pokrywaniu Sahary fotoogniwami. ;) O elektrowniach atomowych mówiła tylko w kategorii zagrożenia. Gdy się odezwałem zapytała, czy w takim razie nie miałbym nic przeciwko gdyby taką wybudowali pod pobliskim miastem. Gdy odpowiedziałem "nie" zrobiła tylko zdziwioną minę. :) To pokazuje jak daleko za cywilizowanym światem jesteśmy, skoro nawet w państwowej szkole takie rzeczy można usłyszeć... :)

Tylko czy rzeczywiście poparzyłeś się przez dziurę ozonową? ;P Może inaczej: czy nasi przodkowie przed rewolucją przemysłową nie dostawali poparzeń od słońca? Trzeba sprawę rozpatrywać z uwzględnieniem paru aspektów:

1) W przeszłości wśród wyższych warstw społecznych opalona skóra wcale nie była postrzegana jako coś atrakcyjnego, kojarzyła się z chłopem spieczonym przez słońce podczas pracy w polu. 2) Chłop nie siedział pod strzechą - dużo pracował, był wystawiany na działanie słońca częściej niż my. Dlatego melanina pojawiała się w jego skórze stopniowo. To my pracujemy w klimatyzowanych pomieszczeniach, a potem nagle uświadamiamy sobie, że przydałoby się opalić. Jedziemy na plażę, bladzi jak ściana kładziemy się na pełnym słońcu, zapominamy o odpowiednim filtrze i... Potem cierpimy. ;)

A było. Pozwoliło zwalczyć groźne insekty, wydawało się, że likwiduje sporo problemów. Gdy pojawiły się dowody na jego szkodliwość zaprzestano korzystania z niego. Powtarzam jeszcze raz: GDY POJAWIŁY SIĘ DOWODY. Z dziurą ozonową było trochę jak z DDT - zdano sobie ze szkodliwości stosowania freonu i przestano go stosować. Tyle. Czasem faktycznie nauka trafia na ślepy zaułek, popełnia błąd o przykrych konsekwencjach. Nie można jednak ingerować faktu, że w ogólnym rozliczeniu zrobiliśmy tak piękny postęp w taki wielu dziedzinach, jak nigdy w historii ludzkości. Poziom i długość życia oraz stan zdrowia większości ludzkości uległ znaczącej poprawie. A gdyby słuchać za każdym razem krzykaczy, to nie osiągnęlibyśmy niczego. Przypomnę chociażby kolej żelazną i słynne krowy tracące mleko, wieczne pożary wśród torów czy ludzi duszących się podczas przejazdów tunelami. ;)

Reply to
Atlantis

J.F. pisze:

Po pierwsze nie żadną włosienice (rodzaj wełnianej szaty pokutnej) a włośnicę (choroba wywoływana przez włośnia spiralnego). Po drugiej jesteś pewien, że nie umierali? Jeszcze w drugiej połowie XX na polskiej wsi funkcjonowało takie określenie jak "umrzeć na bóle". Był to wygodny worek do którego wrzucano wszystkie dolegliwości kończące się śmiercią delikwenta, gdy zabrakło lekarza mogącego wystawić diagnozę. Pytanie: skąd wiesz na co umierali dajmy na to galicyjscy chłopi w XVIII wieku? Nie możesz tego wiedzieć. Faktem natomiast jest wysoka śmiertelność. Łatwo ustalić przyczynę w przypadku epidemii albo chorób o charakterystycznych objawach, ale mniej typowe przypadki?

Reply to
Atlantis

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.