To znaczy, że pan Waldek też ma mieć dostęp do tej infrastruktury?
Czyich kwalifikacji i czyich pieniędzy? Bo jeśli to maja być takie systemy, że ulegną panu Waldkowi (ewentualnie wspartemu prze szwagra, który dostał na falaszkę), to ja dziękuję. W teorii istnieją niehakowalne systemy. W praktyce też, o ile ich złożoność nie przekracza możliwości ich użytkownika. Organiści powinni mieć to na uwadze.
Na każdą infrastrukturę znajdzie się jakiś pan Waldek. Niezależnie od tego, czy będzie to legalne czy nie. Trzeba się z tym pogodzić i używać ze świadomością ryzyka.
Kwalifikacji i pieniędzy pana Waldka. Ewentualnie wspieranego przez szwagra/mafię/koncern medialny/ościenne państwo.
Podany przez Ciebie przykład z paszportami świadczy o tym, jak bardzo mają :-)
Telepatycznie połączy się z bazą i stwierdzi, że 18f49e009d7239a83f32, to Artur Stachura?
Wcale nie trzeba się godzić. Trzeba eliminować sytuacje, w których takie panawaldkowe grzebanie może coś dać. Obojętnie czy pan Waldek grzebie w chipach, czy za pomocą jajka przenosi pieczątki do zielonej książeczki. Dowód tożsamości ma służyć wyłącznie do tego, by dało się stwierdzić, że ja to ja.
Z grubsza znam ich (marne) kompetencje. W paszporcie chodzi głównie o to, by dane w chipie zgadzały się z wydrukowanymi i nie dało się ot tak po prostu wymienić zdjęcia albo napisów. Paszport musi działać na całym świecie, więc nie można odwoływać się do krajowych baz danych. Teoretycznie może być tak, że czytnik odczyta z mojego paszportu, że nazywam się Estella Maria Lopez i pochodzę z Paragwaju i jestem cycatą brunetką, ale tego się raczej nie spodziewam.
Chyba żartujesz? Przecież na tym właśnie polega postęp. Gdyby iść twoim tokiem myślenia powinno się używać telewizora z lat pięćdziesiątych wielkości komody, za to z 12" monochromatycznym ekranem. Albo korzystać z C64, bo przecież posiadanie Amigi, Maka albo PC to jest szpanerstwo. Jasne, że chodzi o "dojenie z kasy" ale na litość boską nie rób z tego jakiegoś rozboju w biały dzień! To zwykła transakcja - Ty płacisz, ale w zamian i Tobie coś dają. A dzięki upowszechnianiu się nowych rozwiązań ceny spadają. Pamiętam jak w czasach mojego liceum pojawiły się telefony z WAP a potem kolorowymi wyświetlaczami. Oczywiście wszyscy się rzucali z "och i ach" na nową "zabawkę". Zabawnie wyglądała reakcja posiadacza gdy odkrywał, że znajomy nieopatrznie połączył się ze wspomnianą usługą i zdążyło mu zeżreć pół tego, co miał na koncie. ;) Teraz mam wykupiony tani pakiecik internetowy w Plusie - bardzo przydatna rzecz. Chociażby ze względu na dostęp do maila ze smartfona.
Akurat takie z topionym woskiem lub lakiem, to jedyne, którę mają jakiś sens. Jeszcze pergamin z oślej skóry albo przynajmniej papier czerpany do tego. Tradycja i w ogóle świetna zabawa.
-- Jarek
PS Dalekowschodnia Kultury Pieczęci wygląda jeszcze inaczej. W takiej na przykład Japonii pracownicy mają małe okrągłe pieczątki w długopisach. I walą je wszędzie bez opamiętania.
nie, ze wzgledu na zlozonosc 'odbiornika'. w ten sposob po prostu robi sie np. jeden komputer z nadajnikiem radiowym na np. osiedle czy blok, co daje jedno polaczenie do serwera z radiem na powiedzmy 10-20 sluchajacych. w skali miasta to moze byc 100-200 osob , a niewielkie miasteczko da sie pokryc 2-5W radyjkiem FM. znow, jedno polaczenie na 100 osob.
oczywiscie jesli komus zalezy na jakosci to sobie wlaczy radio 'internetowe'... osobiscie to nie wiem kto jeszcze w dzisiejszych czasach slucha radia, dla mnie radio to za duzy natlok zbednych informacji, a muzyki tez czasem lubie posluchac kilka razy i miec mozliwosc wcisniecia pauzy ;)
tia, to chinskie przetwornice juz dawno by wszystko zagluszyly ;) a warunki dx-owe na falach srednich...
fm-kami oczywiscie latwiej jest to zrobic
nie tylko, glownie na fm.
antena petlowa dookola budynku , sprzezenie magnetyczne, zaden problem. zasieg praktycznie jeden budynek.
oczywiscie na fm to ma duzo wieksza racje bytu
czy ja wiem. z profilu tego co nadaje sie w radiu wynika co innego. przewaznie nadaja jakas czestwa muze w kolko zeby zabic cisze w pasmie , reklamy , czasem wiadomosci - przewaznie kalka z reutersa tak jak tvp - kto tego slucha ? ot po prostu 'zaparkowany kanal' zeby nie bylo ze jest niewykorzystany i tyle...
bo drogi sa krete ? bo czesto sa na nich wzniesienia? bo o ile zwykly 'sluchacz' jak zmieni miejsce zamieszkania to sobie przestroi radio na inna stacje, a kierowca zwykle jak jedzie to nie chce przelaczac stacji co 2-3km zeby wysluchac jednego bloku wiadomosci w kawalku? :P
W rzeczy samej - nominalnie DAB i pokrewne standardy śmigają w VHF-III (powyżej 174 MHz) albo alternatywnie w paśmie L (powyżej 1.4 GHz), ale ten drugi wariant raczej z rzadka występuje i jest dosyć kłopotliwy technicznie. Ponoć parę lat temu Polskie Radio prowadziło testową emisję w VHF-II, ale gryzło się to z istniejącymi serwisami FM i w związku z tym dalsze plany zakładają "standardową" alokację multipleksów w VHF-III.
Na tym polega poDstęp. Ale konsument nie zauważy, zauważa świecidełka i blaszki, które zaspakajają przede wszystkim próżność. I cieszy się że postęp, i tak w zasadzie nie dopasowuje klamotów do swoich potrzeb, a potrzeby wymyśla do blaszek. Te wszystkie cośtam-ready, wszystkomające, itd.
Skręciłeś od cztery ulice za wcześnie i nie w tą stronę, tak więc tok zgubiłeś.
Spójrz na takie usługi jak np.energia elektryczna. Upowszechniona jak cholera. Wręcz jest już uzależnienie od niej. I ceny spadają? Chyba grawitacja się popie###liła przy spadaniu cen.
Raczej rodzaj podatku, nie opłata za usługi. Jak podatek od psa.
po katastrofie tego kalibru to podejrzewam ze wlasnie latwiej by bylo nawiazac lacznosc przez satelity niz przez jakies naziemne stacje, no chyba ze cos przesloni niebo gruba , ciemna chmura ;) i wtedy to raczej chyba transmisja analogowa mialaby wieksze racje bytu
Z tego co pamiętam, liczbę osób słuchających radia szacuje się na kilkanaście milionów. Widza danej stacj telewizyjnej definiuje się jako "osobę, która w danym dniu oglądała program przynajmniej przez jedna minutę". Definicji używa się przy określaniu widowni, na przykład na potrzeby wyceny reklam. Jak jest z radiem, tego nie wiem. Ale z pewnością daleko jest do sytuacji "radia niekt nie słucha". Ja słucham. Głownie w samochodzie, ale jednak.
-- Jarek
PS Jeszcze raz proszę o ustawienie sobie czytnika i nie robienie śmietnika.
Miałem na myśli, że jeśli założymy możliwość dostępu do danych obywatela wszędzie tam, gdzie może to być potrzebne, to pojawi się także ryzyko dostępu nieautoryzowanego.
Godzić się, to nie oznacza nie próbować poprawić tego co jest.
Rozwiązania, z których korzystamy teraz nie są przecież stuprocentowo niezawodne, ale są wystarczająco użyteczne, zwłaszcza, jeśli mamy świadomość ich ograniczeń i potencjalnych niebezpieczeństw. Wtedy możemy je udoskonalać.
Dnia 10.12.2009 snipped-for-privacy@mailinator.com snipped-for-privacy@mailinator.com napisał/a:
A co stoi na przeszkodzie? Np na abonamentach bez limitów w hdspa? Albo na jakiś wimaxach i tym podobnych, imo szybciej to się pojawi niż dab czy inne radia satelitarne (w polskich autach). Bo w domu radio internetowe to już jest norma.
Kiedyś takie praktyki były nagminne. Milicjant z drogówki brał dowód osobisty, pierwsze co robił to zaglądał do rubryki zatrudnienia i na tej podstawie określał ile może wziąć w łapę.
Ale przecież spór nie dotyczy porównania sytuacji obecnej z przyszłością, tylko tego co mamy teraz z tym co pozostało po PRL. Obecni tutaj zwolennicy rozwiązań z przeszłości wolą "instrukcje obsługi obywatela", z której władza (albo inny obywatel) może odczytać historię zamieszakania, stan rodzinny, miejsca pracy itd. Ja wolę dostęp do takich informacji ograniczać. Tak jak to teraz ma miejsce.
Aglutynację. I możesz ją zrobić dokladnie w ten sam sposób (jest to jeden z rutynowych testow) nie znając domniemanej grupy. U nas w labie szpitalnym nikt nie bierze pod uwage opasek, znaczkow, breloczkow, za duze ryzyko wzgledem ewentualnego przyspieszenia.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.