Mała garażowa firma z produkcją urządz

Chyba wszystkie zapisy umowy o pracę na uczelniach, na etatach dydaktycznych i naukowych zawierają zapis pozwalajacy na zwolnienei delikwenta jesli pojął pracę poza lub otworzył DG bez zgody rektora.

Przynajmniej było tak jeszcze kilka lat temu. Myślę że jest nadal.

Reply to
heby
Loading thread data ...

heby snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał(a):

Czyli dobrze zrobiłem nie podejmując pracy na polskiej uczelni :) W każdym razie jest to rodzaj zapisu antykonkurencyjnego i nie ma związku z przejmowaniem praw do dzieł wytworzonych przez Ciebie w garażu.

Reply to
Grzegorz Niemirowski

Pewnie, ze nie koniec świata ale każda złotówka zarobiona na DG jakby inaczej smakuje bo wymaga napracowania się.

Wolałbym te 4 stówy wydać na własne przyjemności a nie na pośrednika, który nic nie wnosi.

jp

Reply to
jacek pozniak

Zależy. Jesli nie posiadasz wstydu, kwalifikacji, kompetencji to są wo warunki wręcz wymarzone do wybrania uczelni jako płatnika ZUSu. Wszak, mimo zakazu, ponad połowa (w 2005r tylu się przyznało podobno) pracowników pewnej uczelni w mojej okolicy, dorabiała na boku w różnych formach, bez zgody rektora.

Nikt nie mówi o przejmowaniu ;) Ale zwolnienie z pracy bez wybłagania na kolanach o pozwolenie, jak najbardziej się praktykuje. Tylko że to uczelnia, więc tam wszystko jest patologiczne ;) Nie rozciągajmy tego na normalne stosunki pracodawca-pracownik.

formatting link

Reply to
heby

Nie wiem co ma do tegoi wstyd i kompetencje - a raczej ich brak. Znam trochę ludzi pracujących na uczelniach. Są dość kompetentni i albo pracują w jakichś firmach zewnętrznych albo robią dla nich zlecenia. Obawiam się że gdyby władze uczelni chciały ich tych możliwości pozbawić, to wszyscy którzy coś tam potrafią poszliby do przemysłu.

Wszak,

No ale to ty przy okazji relacji pracodawca-pracobiorca poruszyłeś temat pracy dodatkowej pracowników uczelni.

Reply to
Mario

Regularnie to znaczy 4 płytki w roku?

Wydawało mi się, że przyszedłeś tu po radę, a ty próbujesz trollować w stylu "ratunku oskarżą mnie o gwałt, bo mam przy sobie odpowiednie do tego narządy".

Reply to
Mario
2021-03-01 o 16:25 +0100, Grzegorz Niemirowski napisał:

Bardzo obrazowo: Jako pracodawca, nie chciałbym, aby mój pracownik przychodził do pracy z podkrążonymi oczami i stukał w klawiaturę jak zombie bo zarywa noce nad swoim biznesem, a kiedy jest mniej więcej przytomny to myśli zupełnie nie o tym, o czym powinien. Co nie znaczy, że zakończyłbym współpracę z kimś kto ma ambicje coś swojego założyć na boku - ale na pewno chciałbym o tym wiedzieć zawczasu, i miałbym delikwenta na oku.

Mateusz

Reply to
Mateusz Viste

Mateusz Viste snipped-for-privacy@xyz.invalid napisał(a):

Jasne, ale równie dobrze można by chcieć wymagać spowiadania się z tego, że ktoś będzie miał niedługo dziecko, remont generalny albo budowę domu. To jest już ingerencja w życie prywatne. A pracowników i tak trzeba mieć na oku.

Reply to
Grzegorz Niemirowski

Mateusz z tym spowiadaniem się, to trochę zagalopował. Ale pracownik zobowiązuje się przychodzić "wypoczęty i gotowy do pracy". Czy on tam po nocach dłubie własny biznes czy chodzi na k**** to już mniejsza o to.

Reply to
Mateusz Bogusz

Tak. Aby nie być gołosłownym: Znam człowieka który "produkował" krzesła ciosane z drewna, artystyczne. Dla sąsiadów głównie. Sąsiedzie jak widać jak to sąsiedzi doniesli do US. Tam zinterpretowali te kilka krzeseł w roku (ponoć mniej niż 10, to starszy pan i struga wolniej) jako nie zgłoszoną DG i przywalili kary oraz zaległy podatek. Sprawa zakończyła się komornikiem.

Nie abym oceniał całościowo US na tym przykładzie, ale ten akurat dał mi do myślenia. I to nie stara sprawa, ze 3 lata temu to było. Innymi słowy o ile krzesła są jeszcze w zasiągu pojmowania sędziego, to lutownica jest już odległa abstrakcją. Nie zdziwie się że sam fakt posiadania takowej może być uznany jako posiadanie narzędzi do produkcji. Trudno uznać to za równorzędne do wyszywania serwetek przy serialu.

Reply to
heby

heby snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał(a):

Po co nam o tym opowiadasz? Facet chciał przycwaniakować, olał przepisy i dostał karę. A Ty ciągle rozkminiasz czy Cię rozstrzelają jak zrobisz literówkę na fakturze.

Przyłączam się do opinii, że to już trolowanie.

Reply to
Grzegorz Niemirowski

Ależ oczywiście, osób stojących w rozkroku jest bardzo wielu.

To na którą stronę się przechylą zależy od wielu rzeczy, ale z moich obserwacji jest tak że zdolne osoby szybko tworzą sobie warunki aby zarabiać olewając "naukę i dydaktykę" jak najszerzej. Mogą wchodzić w grę różne pozaracjonalne powody jak np. powołanie do dydaktyki czy potrzeba dowartościowania się. Niektórzy trzymają taki etat zdecydowanie za długo, bo im szkoda odejść.

Gdzieś tam istnieje grupa ludzi bez wstydu, kompetencji i kwalifikacji, bywa że z tytułami prof, których końmi nie zaciągniesz do przemysłu. Głównie dlatego że od dawnia wypadli z obiegu i obecnie liczą lata do emerytury w ciepłym gniazdku, nie potrzebują zmian. Wielu z nich ma rózne biznesy na boku i uczelnia służy głównie do płacenia ZUSu. W podzięce ich obecnośc daje punkty a więc mozliwość doktoryzacji czy nadawania magistra. Więc w zasadzie wszystcy są zadowoleni.

Ten temat pojawiłsię tutaj zupełnie na boku i nie widzę sesu go ciągnąć w tym wątku.

Podkolorowałem, ale to charakterystyczne dla mnie.

Nie, jak go nie poruszyłem. Poruszony został temat zakazów pracy poza etatem i tutaj idealnym przykładem są uczelnie, gdzie praktycznie każda ma taki zakaz i wszycy maja to w d...

Reply to
heby

Polecam też "Jak kraść"

formatting link

Reply to
Marek

Chciałbym nieprzycwaniakować ponieważ w w/w wspomianym przypadki "kilka w roku" skończyło się stwierdzeniem że to DG. Co jest DG a co nie, to chyba dość płynna granica i zależna od stanu emocjonalnego kontrolera. Przepis jest mocno naciągalny.

Tylko tyci tyci, to usenet.

Reply to
heby

heby snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał(a):

Ale na podstawie czego to stwierdzasz? Po pierwsze masz konkretną kwotę. Po drugie podałeś przykład faceta, który 1) mocno przekroczył granicę 2) nie płacił podatków. Przecież nie było tak, że zrobił o jedno krzesło za dużo.

Prowadzenie działalności w Polsce jest trudne ale nie popadajmy w paranoję.

Reply to
Grzegorz Niemirowski

W dniu 2021-03-01 o 10:01, heby pisze:

W PL zawsze popełniasz jakieś przestępstwo. Wystarczy, że w swojej firmie nie będziesz mieć instrukcji użytkowania czajnika, albo dokumentacji technicznej płynu do naczyń. Nie - to nie żart.

W PL nie da się być ze wszystkim w porządku. Politycy przez lata ciężko na to pracowali.

Reply to
sundayman

niedziela, 28 lutego 2021 o 17:17:09 UTC+1 heby napisał(a):

Zainteresuj się dotacjami na otworzenie firmy. Jak dobrze wycelować to 50 tysięcy można przytulić. Nie ma obowiązku przez rok zarobienia złotówki. Po roku można sprzedać to co się kupiło jak swoje.

Reply to
Zenek Kapelinder

Oj tam, są przykłady i w drugą stronę. W pewnej sprawie dot. stwierdzenia prowadzenia DG (co miało być na korzyść pozwanej przedsiębiorczyni przez ZUS,) orzeczono brak DG. Nie pamiętam już szczegółów dot. po co było ważne orzeczenie, że to co robi pozwania pani to podlega pod DG. Otóż pani robiła wisiorki i sprzedawała je na odpustach. Sędzia orzekł, circa jebałt "że to nie była DG bo wisiorki były tak brzydkie, że na pewno nikt tego by nie kupił".

Reply to
Marek

W dniu 2021-03-01 o 19:36, heby pisze:

Jak byłem studentem miałem zajęcia z jednym gościem (chyba 1982). Nie pamiętam nazwy przedmiotu, ale to miało być coś o praktycznych zastosowaniach elektroniki. Na pierwszych zajęciach rozdał 3 tematy do opracowania i zreferowania na podstawie materiałów, które dał (wtedy dostęp do katalogów itp. był praktycznie zerowy). Wziąłem coś o scalonych modułach do transmisji danych światłowodami. Po omówieniu tych 3 tematów miał dać następne, ale zawsze mu coś wypadało i w semestrze spotkaliśmy się z nim tylko te 3 razy. Później dowiedziałem się od niego, że koledzy z pracy o nim mówili, że "Ostatni przychodzi do pracy, ale za to pierwszy wychodzi." Opowiedział mi też dlaczego się tak zawsze śpieszył (coś elektronicznego produkował seryjnie w domu i cykl technologiczny narzucał reżim czasowy).

Jeszcze zanim skończyłem studia gość został w RFN. Nie miałem pojęcia, czy mnie w ogóle pamięta, ale jak byłem w Karlsruhe (zapewne 1988) to zadzwoniłem do niego i się okazało, że 'spadłem mu z nieba'. W efekcie jeszcze w tym samym roku opracowaliśmy (ja i brat) coś dla central telefonicznych Deutsche bahn, a kolejnym efektem (1989) było coś następnego też dla nich. Co roku pracownicy wszystkich central kolejowych głosowali oceniając decyzje zarządu i w tamtym roku to nasze rozwiązanie zajęło pierwsze miejsce w ocenie pracowników.

Napisałbym więcej szczegółów, ale i tak mam wrażenie, że za bardzo przedłużam. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2021-03-02 o 08:44, Grzegorz Niemirowski pisze:

Chyba oceniasz cały świat po sobie. Ze 2 lata temu jadąc samochodem słuchałem audycji w radiu na temat upadłości konsumenckiej. Zadzwoniła emerytka wypytując eksperta co i jak dokładnie ma załatwić. Pod koniec rozmowy wyszło, że zaległość z powodu której ona będzie występowała o upadłość to 3 tysiące PLNów. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.