pomocą pasty i hot aira

Stację lutowniczą hot air mam już od jakiegoś czasu, jednak do tej pory używałem jej właściwie tylko i wyłącznie do demontażu elementów. Części SMD lutuję tradycyjnie, za pomocą ostro zakończonego grota i najcieńszej cyny jaką udało mi się kupić. Bez problemów lutowałem w ten sposób układy w obudowach SSOP albo 0402. Podejrzewam, że z LQFP też nie powinno być problemów. Niemniej taki montaż zajmuje trochę czasu, a równe rozmieszczenie najmniejszych elementów stwarza trochę problemów.

Zaczynam myśleć o wykorzystaniu innej metody. Już jakiś czas temu kupiłem pastę lutowniczą. Obejrzałem kilka filmów pokazujących proces lutowania za pomocą pasty i gorącego powietrza, ale zauważyłem kilka niejasności, o które chciałem zapytać.

Przede zastanawia mnie kwestia nanoszenia pasty na pady. Na jednych filmach pasta jest nakładana jedną linią w poprzek padów. Po pogrzaniu roztopiona cyna ładnie rozpływa się na pady, nie pozostawiając żadnych zwarć. Na innych filmach z kolei widać proces ostrożnego nakładania cyny na każde pole lutownicze z osobna. Gdzie indziej używany jest szablon z otworami do rozprowadzania pasty. Nasuwa się pytanie o cel takiego działania, skoro na innym przykładzie cyna po prostu rozpływała się na odpowiednie pady...

Od czego to zależy? Od rozmiaru/typu obudowy? A może po prostu istnieje kila różnych szkół lutowania? Czy taki efekt "rozpłynięcia" się cyny, bez pozostawienia zwarć uzyskam także na amatorsko wytrawionej płytce bez soldermaski?

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Jak będzie za dużo pasty to bez soldermaski "przyklei" się do sąsiednich ścieżek, najczęściej robiąc zwarcie. Robilem próby ma płytkach "domowych" i na gołej miedzi pasta nie chce tak chętnie się rozpływać po całym padzie. Dodatkowo od nagrzewania miedź robi sie ciemna i brzydko to wygląda. Cena "fabrycznych" płytek nie jest już tak wysoka, nie widzę sensu w bawienie się w wytrawianie.

Reply to
Marek

Użytkownik Atlantis napisał: [..]

Jedno to teoria, drugie to praktyka.

Reply to
AlexY

W dniu 2014-05-31 11:17, Marek pisze:

Nie lutuję na gołej miedzi. Płytki wcześniej cynuję przy pomocy stopu Lichtenberga:

formatting link
Metoda banalnie prosta, tania, nie wymagająca skomplikowanych narzędzi albo specjalnych odczynników. Płytki wychodzą ładnie pocynowane i dobrze się lutują, przynajmniej jeśli mowa o zwykłej lutownicy. Z pastą i gorącym powietrzem jeszcze nie próbowałem.

Samodzielne wytrawienie płytki także nie jest aż tak skomplikowane. Najwięcej czasu zajmuje zrobienie projektu. Potem tylko wydruk, wyczyszczenie miedzi, przepuszczenie przez laminator, zdjęcie papieru i trawienie. Godzina czasu, pomijając czas potrzebny na kąpiel w roztworze.

Nie wiem skąd bierze się ta niechęć do termotranmsferu. Naczytałem się opowiedzi o tym, jak to trzeba robić parę razy, bo nie chce wychodzić. Mi coś takiego się nie zdarza. Kiedyś się zdarzało, ale nie była to wina metody, ale:

1) Korzystania z nieodpowiedniego papieru (zwykły kredowy z papierniczego) 2) Używania żelazka zamiast laminatora.
Reply to
Atlantis

  1. Dodatkowa, (często brudna) robota: drukownie, "prasowanie", wiercenie itp.
  2. Nieprofesjonalnie wyglądająca płytka
  3. Brak soldernaski
  4. płytki robione chałupniczo nie są odporne termicznie, często ścieżki odrywają się po przegrzaniu, firmowe pcb są odporniejsze, nie wiem z czego to wynika
  5. płytki dwuwarstwowe (najczęściej używam) - trudniej wyrównać warstwy.

Też bawiłem się w termotransfer, ale po kilku zamówieniach płytek w fabryce już nie chce mi się w to bawić, czas poświęcony wykonaniu płytki wolę poświęcić na programowanie. Jakość płytek fabrycznych to lata świetlne w porównaniu z robionymi termotransferem, to był decydujący powód.

Reply to
Marek

Po termotransferze, trawieniu i zmyciu tonera a przed wierceniem przecieram płytkę gumką Seno 2003, żadnych problemów z rozpływaniem się cyny na miedzi. Przy nanoszeniu pasty w poprzek padów podczas grzania powstają małe kuleczki miedzi pozostające między padami. Trzeba je dokładnie wymyć, bo mogą robić zwarcia.

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz

W dniu 2014-05-31 12:55, Marek pisze:

Z powyższych tylko za wierceniem nie przepadam. Na szczęście udało się je dość mocno zredukować, odkąd korzystam z elementów SMD.

Nie przesadzałbym. Nieprofesjonalnie mogły wyglądać amatorskie płytki w czasach, gdy malowało się je lakierem i pędzelkiem. Dzięki metodom takim jak termotransfer wyglądają właśnie całkiem profesjonalnie. :)

Nie spotkałem się jeszcze z tym problemem, a zdarzało mi się parę razy coś poprawiać. Z doświadczenia wiem, że szczególnie wrażliwe na temperaturę są płytki na laminacie papierowym - te potrafiły nie przetrzymać nawet cynowania (gdy jeszcze cynowałem lutownicą i plecionką, z Lichtenbergiem nie ma takich problemów). Laminat epoksydowy jest znacznie wytrzymalszy.

Tego jeszcze nie próbowałem, chociaż mam zamiar w najbliższym czasie sprawdzić metodę z kopertą. Możliwe jest idealne ustawienie obydwu stron, żeby wiertło wychodziło dokładnie tam, gdzie trzeba?

Reply to
Atlantis

W dniu 2014-05-31 22:30, Atlantis pisze:

Jako i mnie. Też nie spotkałem się z tym problemem.

Tak, ale brak metalizowanych przelotek jest niesympatyczny :-(

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz

W dniu 2014-05-31 23:17, Paweł Pawłowicz pisze:

Wydaje mi się, że przyczyna leży raczej po stronie nieumiejętnego obchodzenia się lutownicą, odsysaczem i plecionką. Zbyt wysoka temperatura i za długie podgrzewanie pola lutowniczego.

Fakt. Jednak można to jeszcze przetrzymać. Największym problemem jest chyba brak dostępu do niektórych pól lutowniczych, jeśli znajdują się pod jakimś elementem. Wtedy przylutujemy je tylko od jednej strony. Ma to znaczenie, gdybyśmy z drugiej chcieli poprowadzić ścieżkę. Myślałem nad rozwiązaniem tego polegającym na naniesieniu pasty lutowniczej na zasłonięta pola i zapaćkaniu nią otworów. Przy lutowaniu strony przeciwnej pasta powinna się stopić i utworzyć połączenie także pod elementem. Koś próbował tego rozwiązania?

BTW jaki sposób robienia płytek dwustronnych polecasz?

Reply to
Atlantis

W dniu 2014-06-01 08:45, Atlantis pisze:

Nie próbowałem, ale jeśli w otworze jest drut to powinno to zadziałać. Na zrobienie przelotki raczej zerowe szanse.

Nie czuję się ekspertem. Zrobiłem parę płytek dopasowując dwa arkusze papieru kredowego z wzorami druku na szybie w oknie pod słońce, a więc najbardziej prymitywną metodą. Arkusze łączyłem zwykłym biurowym zszywaczem. Totalna partyzantka, ale działa. Płytki nawet fajnie wyglądają, ale do profesjonalnych się to nie umywa.

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz

W dniu 2014-05-31 11:54, Atlantis pisze:

Właśnie skleciłem niezbędne narzędzie i spróbowałem. To działa! Dzięki! Jak jest z trwałością? Czy płytka, która sobie poleży, nadal dobrze się lutuje?

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz

W dniu 2014-06-01 12:45, Paweł Pawłowicz pisze:

Skleciłeś z kawałka dwustronnego laminatu? Ja też poszedłem tą drogą na samym początku. Działa, da się w ten sposób cynować, jednak miedziana "kostka" sprawdza się o wiele lepiej ze względu na większą pojemność cieplną. Dość szybko kupiłem sobie takie narzędzie na Allegro. Poprawa zauważalna.

Nie jestem w stanie powiedzieć jak to wygląda z perspektywy lat, gdyż używam tej metody dopiero od kilku miesięcy. Mam jedną płytkę zrobioną miesiąc lub dwa miesiące temu - prototyp, który potem został zdemontowany w celu budowy nowszej wersji układu. Niedawno sprawdziłem jak się lutuje i wychodzi na to, że efekt jest tak dobry jak na początku.

Z pewnością metoda jest nieporównywalnie lepsza od cynowania chemicznego, z którym nie mam zbyt dobrych doświadczeń.

Reply to
Atlantis

W dniu 2014-06-01 12:59, Atlantis pisze:

Skleciłem z kawałka mosiężnego płaskownika o grubości 3mm. Swoją drogą, po co tu pojemność cieplna, skoro wszystkie elementy mają praktycznie taką samą temperaturę?

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz

Jednak czas. Mieliśmy ze znajomym układ 'na pająka'. Zadziałał, ale wstyd takie coś pokazać. Po 2 godzinach picia piwa i gadania była zgrabna płytka. Profesjonalistom to może niepotrzebne, może wiedzą co będą robić z tygodniowym wyprzedzeniem (nie do końca wierzę:), ale amatorom się przydaje.

Soldermaskę można naklejać także domowymi metodami. Bez soldermaski lepiej się za smd nie brać:) Okazuje się, że roboty jest więcej, nie mniej.

pzdr bartekltg

Reply to
bartekltg

Fototransfer niewiele droższy, a pewniejszy. Zwłaszcza przy smd.

A jak Ci się nie śpieszy, tak jak mówią dookoła, można sobie zamówić.

pzdr bartekltg

Reply to
bartekltg

Dodatkowe znaczniki na rogach obu stron. Naklejasz/przykładasz na jednaj stronie, przewiercasz je, wiesz, jak przyłożyć drugą stronę.

pzdr bartekltg

Reply to
bartekltg

W dniu 2014-06-01 13:18, Paweł Pawłowicz pisze:

Stop nie zastygnie tak szybko, gdy przypadkiem zdarzy ci się wyjąć "kowadełko" z wrzątku.

Reply to
Atlantis

Nie prosciej prototypy składać na plytce stykowej? Płytki profi to są do docelowych rozwiązań, a do prototypów są płytki stykowe. Myślę że na stykowej kurcze szybciej byście to złożyli niż lutując pająka. Nie mam potrzeby zastępować płytkę stykową kolejnym rozwiązaniem pośrednim jakim jest płytka "chałupnicza"... Ogólnie mam wrażenie, że "wyrób płytek" to dla niektórych ważny rytuał z "czynności elektronika", skoro to komuś sprawia przyjemność to ok.

Reply to
Marek

W dniu 2014-06-01 15:04, Atlantis pisze:

Niby tak, ale co przeszkadza zastygnięcie stopu, skoro przy małej pojemności cieplnej stopi się natychmiast po włożeniu do wrzątku. Z całym szacunkiem, to brzmi jak typowy marketingowy "argument".

P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz

Pokaż swoje płytki w dużej rozdzielczości i pod różnym kątem.

Reply to
Marek

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.