[lekki OT] Co (i kiedy) się stało z "

256MB moze byc dzis za duzo z uwagi na mozliwosci wykonawcze. Wzrosnie powierzchnia, spadnie uzysk.

A w koncu nie blokuje mozliwosci dolaczenia pamieci zewnetrznej.

J.

Reply to
J.F.
Loading thread data ...

Pan Zbych napisał:

1GB, 2GB, 4GB. W tej chwili kupując nowy komputer mamy do wyboru więcej różnych rodzajów procesorów, niż wielkości pamięci. Większośą ma 4GB, sporadycznie jest więcej, a czasem mniej. Nie ma żadnych przeszkód, by procesor produkować i sprzedawać w kilku wersjach różniących się wielkością RAM. Tak jak to teraz jest z różnymi prędkościami zegara.

A jakaś straszna tragedia by się stała, gdyby tablety miały inne procesory niż serwery?

No właśnie.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Atlantis napisał:

To faktycznie mit (że Bill G. tak powiedział in extenso), ale z pokryciem w faktach. Ten apokryficzny tekst datowany jest na wczesne lata osiemdziesiąte, kiedy to powstał DOS. DOS był systemem 16-bitowym, mogącym adresować 1MB przestrzeni pamięci. Zdecydowano jednak, że do swobodnego korzystania przez system z 1024k pozostawi się 640k, a resztę przeznaczy się dla urządzeń i *unormuje* się tam adresy. Czyli każdemu wystarczy 640k, nie musi szaleć po całych 1024k, a dzięki tym ograniczeniom zyskamy kompatybilność sprzętu i programów.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Użytkownik "Włodzimierz Wojtiuk" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości news:hmbkve$buf$ snipped-for-privacy@atlantis.news.neostrada.pl...

Darmowym dawcą podzespołów, które przydawały się do innych napraw?

Reply to
Marcin Wasilewski

Pan Marcin Wasilewski napisał:

Nie, to zdecyzowanie nie. To był bardzo dobrze zaprojektowany i wykonany sprzęt, ale w całości złożony z najzwyklejszych podzepsołów. Normalne tranzystory, oporniki, kondensatory.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W dniu 2010-02-27 14:06, Jarosław Sokołowski pisze:

Hmm... Czy ja wiem? Pisałem po prostu w oparciu o moje własne obserwacje. Wiem, że o awaryjności pewnych konstrukcji krążyły wręcz legendy (taki Rubin) ale inne? Pamiętam z dzieciństwa Diorę Donatinę, na której słuchałem "Radia Dzieciom". Sprzęt nie do zdarcia, nie pamiętam ani jednej awarii do czasu, gdy zwyczajnie została spakowana i wyniesiona na strych. Podejrzewam, że zapewne nadal by działała. Mam zamiar za jakiś czas zrobić mały przegląd, spróbować przestroić głowicę UKF na CCIR itp. To samo z Amatorem 2 Stereo - dopiero ostatnimi czasy pojawiły się problemy o których mówiłem. Jowita 2IC - podobnie. Generalnie spora część tych odbiorników poszła w zapomnienie wraz z przejściem z OIRT na CCIR.

Tutaj bardziej pasowałby mi stary Helios. Tyle, że jego moja rodzina używała długimi latami, a ilość wizyt u "magika od telewizorów" też nie była jakoś szczególnie imponująca. ;)

Hmm... Pamiętam, że w trakcie wizyty w Polskim Radiu pokazano nam stary, zabytkowy magnetofon Nagra. Nie wiem czy mówimy akurat o tym samym modelu. W każdym razie oprowadzający chwalił sprzęt za jego niezawodność.

Reply to
Atlantis

W dniu 2010-02-26 18:56, Papa5merf pisze:

Nie wiem jak to wygląda w nowych wynalazkach, ale gdy ostatnio strzelałem z broni długiej z lunetą były tam dwa elementy, które należało zgrać ze sobą i z celem (jak muszka i szczerbinka w klasycznym celowniku). Nijak się to ma do celowania w grach komputerowych, gdzie wystarczy najechać graficznym wskaźnikiem na przeciwnika i kliknąć myszą. ;)

A kto mówi o strzelcu wyborowym? Ci nawet w standardowej armii stanowią elitę. Mi chodzi o ogólne obeznanie z bronią, umiejętność jej obsługi. Obawiam się, że przeciętny człowiek z mojego pokolenia zmuszony do użycia broni, nawet jakimś cudem ją zdobywszy nie byłby w stanie jej użyć. Myślę, że niejednej odpadłby już na jej odbezpieczeniu. W grach komputerowych zwyczajnie nie pokazuje się technicznych szczegółów - pewnie element społecznej paranoi, jaka ostatnimi czasy ma miejsce. :)

No i to jest właśnie ta paranoja o której mówię. Wielu ludzi uwierzyło, że samo posiadanie broni zrobi z człowieka bandytę. ;)

Reply to
Atlantis

W dniu 2010-02-26 19:37, PeJot pisze:

To na tak niskim napięciu anodowym ma w ogóle szansę zadziałać? Niech zgadnę - obawa, że jakiś czytelnik nie wie, że wysokie napięcie anodowe może mu wyrządzić krzywdę a potem będzie występował z roszczeniami wobec redakcji? ;)

Hmm... Masz może to w wersji elektronicznej? E-Mail taki, jaki podany tutaj - tylko trzeba usunąć pułapkę antyspamową. ;)

Reply to
Atlantis

No jak nie ma ?

formatting link
gra wideo.

Amerykanie chca z tym zejsc do pojazdow.

J.

Reply to
J.F.

Atlantis napisał:

Komputer psuł się na przykład co dwie godziny -- tak przewidywał producent. Miałem na myśli sprzęt lampowy. Kiedyś czas płynął wolniej, radio wyprodukowane gdzieś tak zaraz po reformie rolnej używane było jeszcze z Gierka. Kilkunastoletni telewizor też nie był zabytkiem, bo nie każdego było stać na kupienie nowego. Lampy nie zawsze tyle potrafiły wytrzymać, więc w sklepie z żarówkami leżały na półkach również triody i pentody. Jak kto miał bardziej techniczne zacięcie, wymieniał sobie sam. Kineskopy regenerowano. Doraźnie przez zwiększenie niektórych napięć, ale również przez oberżnięcie szyjki, wstawienie nowej armaty i ponowne wypompowanie powietrza. Telewizyjni magicy oferowali usługę wymiany wszystkich kondensatorów papierowych na nowe plastikowe, co miało na celu ogólne odmłodzenie telepudła. Kiedyś sprzęt elektroniczny nie był czymś jednorazowym, tak jak teraz.

Podejrzewam, że łatwiej dzisiaj znaleźć sprawną NAGRĘ niż uszkodzoną. Ale to już inna technika. Tranzystory. W dodatku krzemowe. Konstrukcje z germanem potrafiły po kilku latach zmieniać parametry, i to dość znacznie.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W dniu 2010-02-28 19:01, Jarosław Sokołowski pisze:

Hmm... W takim razie różnimy się na poziomie definicji "awaryjności" sprzętu. Dla mnie uszkodzenie lampy wynikające z jej zużycia nie jest awarią sprzętu jako takiego, albo tym bardziej dowodem jego zawodności. To po prostu normalne zużycie się akcesoriów eksploatacyjnych, które co jakiś czas trzeba wymieniać. :) Równie dobrze można by mówić, że żyrandol się psuje z chwilą przepalenia żarówki a drukarka gdy zabraknie tonera. :)

Generalnie i tak przez "złote lata" rozumiałem raczej lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, ewentualnie jeszcze początek dziewięćdziesiątych. Sprzęt grający i radiowy z tego okresu prezentuje się naprawdę nieźle na tle dzisiejszych jednorazowych plastików. Ale to tylko moja opinia. ;)

To oczywiście jeszcze pamiętam. Moja rodzina miała Neptuna 623 oraz starego Aladyna. Ten drugi chyba już nie działał i leżał na strychu, potem ogólnie poszedł na złom. :/ Drugiego ten sam los spotkał nieco później, ale zdążyłem zapamiętać z dzieciństwa żarzące się lampy, które co jakiś czas trzeba było wymieniać. :)

No i właśnie o to mi chodzi. Nie był jednorazowy nie tylko ze względu na kombinowanie "magików" ale także na założenia konstrukcyjne i ogólną filozofię (udostępnianie schematów itp.). Dzisiaj sprzęt robi się z myślą o przetrwaniu okresu gwarancji, a nie pracy przez następne dekady (przy konserwacji i usuwaniu drobnych usterek). Gdy się zepsuje klient ma kupić nowy - filozofia rodem z "Nowego Wspaniałego Świata" Huxley'a. ;) Z jednej strony ludzie lubię sobie czasem sprawić nowy sprzęt (a awaria starego to dogodny pretekst) z drugiej wolałbym, aby kupione urządzenie było robione z myślą o pracy przez długie lata. ;)

Jak mówiłem - dla mnie "złote lata polskiej elektroniki" to właśnie ten okres, kiedy krzem na dobre się zadomowił w rodzimych konstrukcjach. ;)

Reply to
Atlantis
Órzytkownik "Atlantis" napisał:

faktycznie lunety też są zabawkowe, dla amatoruf, bardziej zaawansowanych i zaawansowanych, w tych zaawansowanych jest kszysz:O) a co do gier to sytuacja podobna, są dla amatoruf i zawodofcuf (grałeś w elit sniper i podobne?:O) zresztą gierka to tylko bmniej, lub bardziej udany symulator, kosztuje naprawdę groszę w porównaniu do prawdziwej broni, czy przynajmniej amunicji na średnie stszelanko:O)

ale to głównie wynika z faktu że nie mamy dostępu do broni, to nauki, do technologi, wszystko jest nam odebrane, albo stopniowo i systematycznie odbierane, jesteśmy narodem niewolników, bo tylko niewolnikom nie można posiadać broni, niewolnik uzbrojony, wykształcony i zdolny śmiertelnie groźny!!!!!! następuje ciągłe, ogłupianie niewolnikuf, ostatnio kupiłem sobie kilka czasopism z różnych dziedzin, np. taką elektronikę praktyczną i zobaczyłem że jest to kompletne dno w porównaniu do tego co było wcześniej, a pewnie to co było fcześniej było kompletnym dnem w porównaniu do tego co było jeszcze fcześniej, widzisz, tysiące lat temu ludzie potrafili budować kamienne piramidy jakich my dzisiaj nawet nie mamy pojęcia jak się za nie zabrać (a wydaje nam się że mamy najnofszą technologię i wiedzę:O)

polakom broń, nauka, wiedza i technika została odebrana przez żyduf NKWD i wermahtu, posiadaczy broni się mordowało, posiadających wiedzę, wykształcenie, umiejętności i zdolności równiesz, dlatego taka masa kretynuf dookoła, idealni n iewolnicy, lepsi od mużynuf:O)

Reply to
Papa5merf

Atlantis napisał:

W nowym komputerze wyposażonym w tysiąc lamp, pierwsza psuje się po trzech godzinach, a do końca dyżuru technik wymieni jeszcze jedną albo dwie. Tak to mniej więcej wyglądało. To nie jest "normalne zużycie", to są awarie. Tyle że w tej technologii one też są normalne.

Zepsuta lampa Aladyna, to nie jedyny rodzaj awarii. O ile wczesny sprzęt lampowy (lata '40, '50) mógł działać dość długo, na ile żywotność elementów pozwalała, to z późniejszym bywało gorzej. Ot, choćby dlatego, że technika obwodów drukowanych była słabo kompatybilna z techniką lampową.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Kolega pewnie ze "stolycy" że taki absurd tu młodszym kolegom sugeruje :) Poza Warszawą nie było telefonów.

Reply to
William Bonawentura

Ale za to po Warszawie zimą białe niedźwiedzie ulicami spacerowały.

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Atlantis pisze:

Widziałem już kilka projektów lampowych z napięciem anodowym tego rzędu.

OK, może po południu coś zdziałam.

Reply to
PeJot

Zbudowałem ten tuner! Z tym, że płytkę pośredniej gdzieś dorwałem gotową. Dorobiłem jedynie dekoder i zasilanie. Z czasem wymieniłem głowicę na dwuzakresową a następnie dorobiłem jeszcze pilota na SAA1293-A-03 (dobrze pamiętam?), ale ten układ został później wykorzystany do konstrukcji tunera satelitarnego. Sam tuner Fm gdzieś jeszcze leży (może nawet jeszcze sprawny), ale odszedł w zapomnienie z nastaniem u mnie ery telewizji satelitarnej nie mówiąc już o komputerach, mp3 i internecie. Zresztą nie byłem z niego całkiem zadowolony - nawet na silnych stacjach byly takie cichutkie, falujące świsty - próbowałem go zestrajać wielokrotnie ale to nie pomagało.

Mirek.

Reply to
Mirek

Pan William Bonawentura napisał:

Faktycznie, pisząc miałem na myśli stolycę. Ale trzeba zauważyć (myśląc cały cas o młodszych kolegach), że były miejsca, gdzie telefonów było więcej niż w Warszawie. A były też takie, gdzie nie było ich wcale, lub prawie wcale (np. w Warszawie na Ursynowie, gdy ten był nowym ośiedlem).

Reply to
Jarosław Sokołowski

Pan William Bonawentura napisał:

Faktycznie, pisząc miałem na myśli stolycę. Ale trzeba zauważyć (myśląc cały cas o młodszych kolegach), że były miejsca, gdzie telefonów było więcej niż w Warszawie. A były też takie, gdzie nie było ich wcale, lub prawie wcale (np. w Warszawie na Ursynowie, gdy ten był nowym osiedlem).

Reply to
Jarosław Sokołowski

Na wsiach telefony były w kolejności:

szkoła, plebania, sołtys... potem magik od tv, dentysta, lekarz itp. Oczywiście jak była poczta, to miała pierwsza i większe szanse na więcej telefonów. Działaczy PZPR celowo nie wymieniam, bo to inna bajka.

Mirek.

Reply to
Mirek

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.