Witam!
Ostatnio na ćwiczeniach miałem pewne doświadczenie, którego do końca nie zrozumiałem. Za pomocą oscyloskopu i dwóch pizoelektryków badaliśmy prędkość dzwięku w tym pręcie. Sygnał wchodzący do jednego piezoelektryka dawaliśmy na x a od drugiego na y w oscyloskopie. Dla pewnych częstotliwości było słyszalne wzmocnienie, które obserwowaliśmy na oscyloskopie jako kółko. Prowadzący polecił polecił nam na podstawie tych pomiarów, wyznaczenie prędkosci dzwięku w tym pręcie. Ja wziąłem różnicę częstotliwości dla kolejnych wzmocnień, sądząc że różniły się o 1 połowę długości fali w pręcie. Nawet wyszedł mi dobry wynik, ale nie mogę zrozumieć w jaki sposób, moglismy uzyskać kółko na oscyloskopie. Oznacza to przecież że pizoelektryki były przesunięte w fazie drgań o pi/2. Dla tych sytuacji wzmocnienie amplitudy dźwięku było słyszalne, musiała to być fala stojąca. Ale jak rozważamy stojacą falę dzwiękową w pręcie to na jego końcach chyba muszą być strzałki? No to jak pogodzić teorię w której mamy, że różnica faz miedzy końcami pręta wynosi całkowitą wiekokrotność pi, a doświadczenie, które pokazuje na to ze mamy całkowitą, nieparzystą wielokrotność pi/2.
Proszę o odpowiedź, bo prowadzący nie miał dla mnie czasu, moi koledzy nie wiedzą, a na google nie potrafiłem znaleźć sensownej odpowiedzi....
Pozdrawiam Rafał Bujarski