Witajcie, Post ten był pierwotnie planowany jako prv do RoMana, ale pomyślałem, że dyskusja/wnioski mogą być interesujące dla wszystkich.
Zastanawia mnie jak mały da się zrobić izolowany zasilacz do "drobnej elektroniki" a więc o mocy w okolicy 0.5VA i napięciu 5/3.3 V na wyjściu.
Istnieją układy w rodzaju TEA152x, które pracują zarówno z transformatorem jak i w oparciu o dławik jako step-down. Niestety są drogie i trudno dostępne. No i w wersji bez transformatora nie ma izolacji.
W związku z tym interesuje mnie jaki jest minimalny rdzeń (bo to chyba będzie największe) i zestaw elementów na którym da się wykonać flyback o szerokim zakresie wejściowym i wyjściu/wyjściach:
- 5V/100mA ( w tym wypadku mógłby to być jeszcze single T forward, (może coś jeszcze?), w sumie co lepsze?)
- 5V/50-100mA + 12V 160mA (~8 przekaźników)
Na ile mocno dałoby się jeszcze dodatkowo układ z racji małej mocy "obrać z elementów" do tych naprawdę niezbędnych?
Interesuje mnie to bardziej w celach edukacyjnych (chociaż jakby układ był mały i tani to pewnie zamówiłbym 5-10 transformatorów). Na razie wystarczają mi zazwyczaj zasilacze z DX po 2$, ale są duże i brzydkie ;)