Określenie pozycji w enkoderze absolutnym w zakresie 0-360 stopni, to banał, tj. odpowiednia tarcza kodowa załatwia sprawę. Ale gdy trzeba rozeznać ile pełnych obrotów enkoder wykonał przy braku zasilania, to klasycznym podejściem było albo zasilanie bateryjne, albo stado kółek zębatych jak w szwajcarskim zegarku.
No ale od jakiegoś czasu pojawiły się enkodery, które chwalą się zarówno pracą bezbateryjną jak i brakiem przekładni mechanicznych, np.:
Najlepsze co mi do głowy przychodziło, to raz na obrót napinać jakąś sprężynkę, po czym sprężynka, po przekroczeni pewnej pozycji krytycznej byłaby wyzwalana... i dup np. w jakiś piezoelektryk -- mamy impuls energii, można obudzić jakąś elektronikę rozpoznać się w sytuacji i zrobić zapis do pamięci nieulotnej, po czym zdechnąć... do następnego dup.
Tylko, że tak ordynarnie to nie może przecież działać ("no wearing parts"). Pewną podpowiedzią było, że działa to w oparciu o jakieś ezoteryczne zjawiska magnetyczne, technologia oczywiście opatentowana.
No ale może są jakieś właśnie zjawiska magnetyczne przypominające napinanie sprężynki i dup.
Przypomniała mi się lekcja fizyki i zjawisko Barkhausena, (np.:
Zjawisko Barkhausena i marzenie o olbrzymich domenach okazało się dobrym tropem, bo okazuje się, że olbrzymie domeny da się zrobić sztucznie:
No i teraz moje pytania: a) A może takie enkodery działa jeszcze inaczej? b) Czy taki, najlepiej gotowy "Wiegand coil" można kupić, dostać, z czegoś wyciągnąć lub samemu spreparować? (Wikipedia wspomina jakieś niegdyś używane karty dostępowe...)
pzdr mk