lubią programować?

W dniu 2013-02-04 10:08, Dsue pisze:

A czym sa niby zwiazane ?

To ze np inzynier powinien urzadzenie zaprojektowac i oprogramowac to jest tylko wymysl uczelni bo przeciez wiadomo ze lepiej zatrudnic omnibusa i zaplacic mu grosze niz 2 omnibusow i tez zaplacic mu grosze.

Reply to
MT
Loading thread data ...

To takie moje spostrzeżenie, z tych osób parających się elektroniką żaden nie lubi programować - niektórzy muszą, ale właśnie "muszą więc programują". A przecież te dziedziny są związane ze sobą.

Jak to naprawdę wygląda?

Pozdrawiam Dsue

Reply to
Dsue

Użytkownik "Dsue" napisał w wiadomości

A kto powiedzial ze nie lubia ? Moze tylko takich znajomych masz ?

Oczywiscie zalezy co i w czym programowac ... piosenka programistyczna mi sie przypomina..

J.

Reply to
J.F

Am 04.02.2013 10:08, schrieb Dsue:

Ja tam lubię, ale jestem elektronikiem starej daty, co to nawet lampami na laborkach się bawić musiał (i nawet chciał, choć jednoczesny pomiar prądu i napięcia na siatkach oktody było dość upierdliwe ;-)). A teraz więcej programuję niż "elektronikuję", choć zdarza mi się też łapanie lutownicy (i mikroskopu, bo i elementy mniejsze, i oczy nie te).

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Żartujesz chyba. Nie wierzę, że na laborce tyle sprzętu mieli :) Za moich czasów jak się dwie zwojnice (tia... powiedzmy większy potencjometr drutowy) dostało, to już szaleć można bylo ;)

Miłego. Irek.N. ps. żeby w temacie utrzymać - chyba wiem o co pyta, faktycznie mało jest dobrych programistów z doskonałym zapleczem elektronicznym.

Reply to
Irek N.

W dniu 2013-02-04 12:53, Irek N. pisze:

Bo w ogóle mało jest ludzi doskonałych w swojej dziedzinie. Ja coś tam potrafię programować w C i nawet to lubię. Ale widzę, że w mojej kategorii wiekowej (50+) to znaczna cześć elektroników broni się przed tym. Mam nadzieję, że młodzi nie maja takich oporów.

Reply to
Mario

Użytkownik "Mario" snipped-for-privacy@w.pl napisał w wiadomości news:keo8mh$33v$ snipped-for-privacy@mx1.internetia.pl...

Bo kiedyś elektroników i programistów uczono, że związek komputerów z elektroniką jest tylko przypadkowy. Jeszcze w latach 70-tych widziałem działający prosty programowalny sterownik wykonany w hydraulice. W latach 70-tych i 80-tych programista piszący programy na Odrę lub Riada miał tylko kartkę papieru i ołówek. Gumka była zbędnym luksusem. Ja sam trzymałem się w latach 80-tych z dala od komputerów, mimo, że w tym czasie pisałem system finansowo-księgowy dla bardzo dużego, katowickiego przedsiębiorstwa.

Pozdrowienia. Krzysztof zTychów.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Mario" snipped-for-privacy@w.pl napisał w wiadomości news:keo8mh$33v$ snipped-for-privacy@mx1.internetia.pl...

Też coś tam potrafię (C++) i też lubię i też ta kategoria wiekowa i zero wykształcenia informatycznego (poza kilkoma programami na studiach w algolu dostarczanymi w formie kart perforowanych do ośrodka obliczeniowego). Przyjemniej jest samemu napisać programik, niż szukać w sieci gotowych rozwiązań Na przykład taka gra - Samotnik (pewnie jedna z wielu odmian). Trójkąt o boku 5. Wypełnia się wszystkie oprócz 1 i zbijając jak w warcabach dąży się do tego aby został tylko 1. Syn (wtedy podstawówka) twierdził (wściekając się), że to chyba nigdy nie wyjdzie. No to posadziłem go koło siebie i za godzinkę z hakiem mieliśmy program sprawdzający wszystkie możliwe sekwencje ruchów. Policzyliśmy dla jakich stanów początkowych (to jedno puste pole) jest najwięcej sekwencji prowadzących do rozwiązania i wydrukowałem mu po 10 rozwiązań dla każdego stanu początkowego. A może kogoś interesuje programik (dwa lata temu miałem taką potrzebę) do łączenia zrzutów ekranowych z map topograficznych ze strony geoportal.gov.pl? Ale wersja jest typowo "na kolanie, dla siebie" a nie "idiot-proof". Słyszałem potem od kogoś, że są takie gotowe - wystarczy poszukać, ale nie szukałem. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

W dniu 2013-02-04 14:21, Piotr Gałka pisze:

Ja algol poznawałem w liceum. Na PWr pisałem w Fortranie. I raczej sam stukałem na kartach. Był dostęp do maszyn perforujących w pomieszczeniu przy bibliotece.

Ale co łączy? Grafiki?

Reply to
Mario

Am 04.02.2013 15:20, schrieb Mario:

Skąś to znam. Też chroniczny brak tuszu w perforatorach kart i związany z tym brak nadruku. Kto kart nie ponumerował musiał czytać po dziurkach jak mu się karty pofajdoliły ;-). Kiedy byłeś na PWr? Ja byłem od 1979 do wojny. Potem Berlin i tam terminale dalekopisowe, zamiast Fortranu Pascal, ale pracę inżynierską pisałem w Fortranie i Pascalu.

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

W dniu 2013-02-04 15:59, Waldemar Krzok pisze:

Od 79 do 86. Faktycznie po jakimś czasie znalem kody perforacji :) Terminale u bas też były (dalekopisowe) - pracownia Minimop, w publikacjach podawana jako sukces naszych specjalistów a tak naprawdę to jedna z funkcjonalności systemu George3.

Reply to
Mario

Am 04.02.2013 16:09, schrieb Mario:

Znaczy razem startowaliśmy ;-). Co studiowałeś? Znaczy jaki potok? Minimop miał kilka zalet, na przykład drukarkę kart perforowanych, dzięki której nie trzeba było wstukiwać na terminalach kartowych, tylko gotowy program minimłotkowy wydrukować na kartach. Za to załączenie drukarki wierszowej wymagało dwóch osób względnie jednej osoby o wzroście >180cm. Trzeba było nogą nacisnąć stycznik, a paluchem nacisnąć przycisk z drugiej strony. Klima była nawalona i czasami nie dało się wczytać systemu z taśmy, bo strajkowała. Otwieranie okien i drzwi i robienie przeciągu pomagało ;-). Ach, to były czasy!

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Użytkownik "Mario" snipped-for-privacy@w.pl napisał w wiadomości news:keogi4$t2v$ snipped-for-privacy@mx1.internetia.pl...

Dokładnie tak - też była sala, gdzie się na maszynach perforowało te karty smameu.

Łączy bitmapy. Warunkiem jest, że kolejna dołączana choć trochę zachodzi na zestaw do tej pory połączonych. Za jednym uruchomieniem łączy do 100 zrzutów z ekranu (oczywiście bez nie będących mapą brzegów). Mi tyle wystarczyło, ale jak trzeba to kolejne uruchomienie może dołączyć kolejne 99 zrzutów. Nie sprawdzałem, czy gdzieś nie przekraczam zasobów - najwięcej łączyłem 64 mapki (8 x 8 zrzutów). Te mapy to skany. Każdy piksel ma prawie nie powtarzalny kolor. Na zdjęciach satelitarnych z Google maps też mi zadziałało. Dla bitmap wytworzonych sztucznie - jakiś plan miasta itp. mój program się nie nadaje. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

Oni za to mają awersję to samej elektroniki. Ostatnio rozmawiałem z szefem, który wspomniał perełkę z rozmowy z serwisantem komputerów, elektronikiem się mieniąc: Szef:

-No teraz to w sumie inaczej niż kiedyś, nie wymienia się elementów dyskretnych, a całe płyty. Na co "elektronik":

-No tak, te elementy do szyfrowania danych nie są dostępne do wymiany ot tak. Przem PS hint: element dyskretny wg niego to element zapewniający dyskrecję...

Reply to
Przemek

W dniu 2013-02-04 16:35, Waldemar Krzok pisze:

Numeracji nie pamiętam, Ja byłem na Technologii Elektronowej.

Pamiętam te wielokrotne próby wystartowania maszynki i wczytania systemu z pamięci taśmowej. Trochę bawiłem się w operatora Odry 1325 gdy robiłem kurs u Rychlikowskiego :) Planowałem iść na 2 kierunek na informatykę ale w końcu poszedłem na fizykę.

Reply to
Mario

Użytkownik "Waldemar Krzok" snipped-for-privacy@zedat.fu-berlin.de> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@mid.uni-berlin.de... (Telefoniarze wiedzieli, że oficjalnie, na centrali telefonicznej, wymagana była klima. Wilgotność musiała być utrzymana w ryzach, aby albo izolacja nie rozsychała się, albo, już nie pamiętam :), chyba chodziło, żeby się styki nadmiernie nie syfiły. Wszyscy wiemy, jak to na starszych centralach wyglądało. Pracowałem na takich, gdzie, aby zapewnić temperaturę znośną dla ludzi, nieoficjalnieotwierało się okno, wprawdzie kierownik ganiał za to, ale bardziej proceduralnie, jako tzw. dupochron, a po cichu i tak wiedział, że się to robi i czasem udawał, że nie widzi.

To i tak dobrze mieliście :) Choć na konkretnie mojej - ACMM Warszawa, PC-GCI, były w kilku oknach "klimatyzatory bytowe", takie duże blaszane pudła, z czyś w rodzaju lodówki w środku, mało efektywne, mocno awaryjne. Jak się załączał, to nawet chłodził, ale jak się wyłaczał, bo osiągnął temperaturę, momentalnie ciepło centrali grzało w plecy. Temperatura dochodziła do 40 stopni, co przy ilości wspomagającej elektroniki kończyło się dla niej nieciekawie - przegrzana portrafia dupnąć, choć na szczęście "płotki", łatwe do naprawy, ale zawsze uciążliwość... starsza kuzynka MN60 (Tesla) elektroniki miała tyle, co diody (1N4005) w przeliczniku i lampy w panelu nadzoru, reszta to elektromechanika, ta mogła jechać bez klimy, czy mróz, czy upał...

I jakież to było "korzystne" dla zestyków w polach stykowych i przekaźnikach :)) Pomijam już jakość części zamiennych (Strowger 32A(A|B))... Oj, były to czasy! Na szczęście, przy E10A (mało brakowało, a komusze aparatczyki by to odwalili, nie pozwolili wprowadzić do Polski, takie tam polityczne przepychanki) już nie cwaniaczyli i klima była, działająca, czujniki na 3 poziomach, jak gdzieś temperatura przekroczyła 32 stopnie, to zabezpieczenia wyłączały centralę. Więc, klima 3-krotnie większa (na przykładzie ACMM-E10A) niż część komutacyjna, po prostu działała. I należy uczciwie przyznać - na sali urządzeń, było wyraźnie chłodno, nawet ciut zimnawo (...naście stopni, nie pamiętam dokładnie).

Reply to
Anerys

W dniu 2013-02-04 10:08, MT pisze:

Otóż to. Obecnie w prawdziwym biznesie (duże firmy robiące prawdziwe produkty, typu smartfon, sterownik czy coś bardziej skomplikowanego niż przerywacz kierunkowskazów) jest już chyba w miarę normalnie, tzn dział projektowania hardware (mający pojęcie o programowaniu) projektuje sobie hardware, i ew. robi "soft debugujący" - umożliwiający jakieś sprawdzenie funkcjonalności hardware, ale nie uzyskanie funkcjonalności docelowej założonego produktu docelowego. Dział projektowania software dostaje gotowe hardware z dokumentacją, i informacjami "to sprzętowo działa tak, róbcie sobie warstwę wyższą". I programista nie musi doktoryzować się z odświeżania pamięci obrazu, wystarczy że wie pod jaki adres pisać dane i rozkazy by wyświetlacz to wyświetlał. Każdy dział musi mieć jakieś pojęcie o pracy pozostałych, ale niech każdy skupia się na swojej działce.

No właśnie? Z grafiką (jak urządzenie ma jakiś wyświetlacz lepszy niż

7seg) też ma wspólnego. Z plastyką, designem i ergonomią też - skoro w jakąś obudowę trzeba to wsadzić. Ale minęły radosne czasy, gdy "programista" gry na Atari/ZX pisał swoją grę, robił do niej grafikę, muzyczkę, lutował sobie swój cartrige, a na końcu jeszcze zajmował się marketingiem gotowego dzieła ;)
Reply to
BartekK

Am 04.02.2013 17:01, schrieb Mario:

Ja byłem na Telekomunikacji i Akustyce, ale wypisałem się na trzecim roku w związku z wojną i przyznaniem honorowego paszportu jednokierunkowego ;-). Też robiłem kurs i obsługiwałem tą Odrę. Dopiero niedawno wywaliłem notatki z instrukcją ładowania konsoli z taśmy przez klawiaturę na CPU ;-). No i te fajne dyski zmienne z kloszami też były niezłe. Ile one miały? 100MB chyba.

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Am 04.02.2013 17:34, schrieb BartekK:

Jak zaczynałem pracować (na studiach), czyli gdzieś koło 1985 roku to do programowania poszukiwano w gazetach absolwentów elektrotechniki, elektroniki lub fizyki. Broń bogów informatyków. Rozmawiałem wtedy z jednym łowców głów. Ten stwierdził, że informatycy wiedzą wszystko teoretycznie, ale wymyślić algorytm to już nie oni, a firmy potrzebują ludzi z wiedzą praktyczną. Teraz się to trochę przesunęło, ale mimo to wiedza elektroniczna się często niesamowicie przydaje, w szczególności, gdy do napisania nie jest 158 wersja jakieś bazy danych czy portal internetowy (lub połączenie obu). Pracuję jako konsultant w pewnej firmie, gdzie pracują przede wszystkim informatycy, ale też mechanik-optyk. Ten wie jak lutować i jak co zrobić mechanicznie (jest naprawdę dobry w te klocki, SMD 0201 do drutów AWG42 lutuje w powietrzu ;-)), ale z elektroniką jako taką są tam wszyscy na bakier. No i dobrze, bo dają zarobić ;-).

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

W dniu 2013-02-04 18:23, Waldemar Krzok pisze:

Znaczy sie jestes zdrajca? Ciekawe co naopowiadales amerykanom na przesluchaniu w Berlinie.

Reply to
MT

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.