Dlaczego akumulatory to akurat 12V, 24V...?

Loading thread data ...

Witam, kiedyś pytałem dlaczego w jednych częściach świata mamy 230V, a w innych 110V. Również dlaczego w tych samych jest 50Hz, a tych drugich

60Hz w sieci. I zawsze choć to raczej ciekawostka dla większości, mnie odpowiedzi na te pytania interesowały.

A nie od dzisiaj już, się zastanawiam dlaczego akumulatory (w samochodach) mają akurat 12V, w ciężarowych 24V, a w mniejszych samolotach np. 28V? Dlaczego akurat nie większe albo mniejsze napięcia, ma to uzasadnienie w ekonomii?

Reply to
Karol Y

W dniu 2010-05-05 07:53 Irokez napisał(a):

BTW: Akumulatory żelowe można kupić nawet o napięciu 4V. Czasem może być przydatne gdy 6V to za dużo lub za ciężko.

Reply to
Adam Dybkowski

A w samolotach sa aku 28V, czy akumulator jest "24V", a napiecie w instalacji 28V - jak pradnica ruszy.

Jak to koledzy pisza - zaczelo sie od 6V, potem widac podwajali.

J.

Reply to
J.F.

Użytkownik Karol Y napisał:

Akurat 28V lotnicze to dokładnie to samo co 24V w ciężarówce. W technice samochodowej przyjęło się określać napięcie nominalne jako wielokrotność średniego napięcia w cyklu rozładowania ogniwa akumulatora ołowiowego - stąd 12x2V=24V. W technice lotniczej napięcie określa się jako średnie napięcie na ładowanym akumulatorze - a to w czasie pracy alternatora wynosi od 27.5 V do 29V. Sprzęt przeznaczony do używania przy napięciach

24V i 27.5V spokojnie w jednej instalacji można używać - podobnie jak 12/13.8V - żarówki w samochodzie mam opisane jako 12V, transceiver KF/UKF jako 13.8V i są to urządzenia przeznaczone do tego samego źródła zasilania.
Reply to
invalid unparseable

Użytkownik Karol Y napisał:

I jeszcze kwestia 230V. Nominał 230V powstał niedawno jako standard europejski. Cała praktycznie Europa uzywała nominału 220V natomiast Wielka Brytania - 240V. Skutek był taki że przy skrajnych odchyłkach w jednym standardzie napięcie nie mieściło się w zakresie tolerancji (formalnym, bo praktycznie wszystko nadal jakoś działało) sprzętu przeznaczonego do drugiego standardu, Krakowskim targiem ustalono standard trzeci - napięcie nominalne 230 V jako średnia arytmetyczna z

220 i 240, dolna granica nie niżej jak w dawnym standardzie brytyjskim, górna nie wyżej jak w dawnym kontynentalnym - i nie ma bata, przy prawidłowo działającej instalacji zasilającej żaden ze sprzętów robionych pod dawne standardy narzekać nie ma prawa. Zmianę 220 V na 230V tak naprawdę zauważyć można było tylko w naprawde marnych sieciach NN - jak gdzieś po wsiach spadki napiecia były duże to energetycy, żeby nie narazić się na zarzut dostarczania energii pozagatunkowej musieli jednak trochę napięcia popodnosić - w standardzie 230V nie da się sprzedać zasilania o napięciu 185 V i twierdzić że wszystko jest w porządku. Natomiast tam gdzie w sieci było porządne 220 V (ja np. w Warszawie od lat miałem napięcie w okolicach 225 V) to nikt niczego nie zmieniał.
Reply to
invalid unparseable

Pan Dariusz K. Ładziak napisał:

...no a przecież powinni to napięcie ustalić na podstawie proporcji pierwiaztka kwadratowego z liczby ludności Wielkiej Brytanii i reszty Europy.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Fakt ale to dla przecietnego urzednika unijnego byloby za trudne. No i Hameryka sie liczy. Tu maja najfajniejsze napiecie; jest dwie fazy. Pomiedzy faza a zerem jest 120 a miedzyfazowe 240 V. I transformatorki w wielkich beczolkach zalane olejem, wisza na slupach przed kazdym prawie domem... Ma to swoje zalety. Pzdr. Tornad

Reply to
Tornad

Nominalne. A od wyrównywania są prostowniki/przetwornice dodawcze ale to już zupełnie inna bajka.

Reply to
RoMan Mandziejewicz

No ale tam nie maja zlomiarzy.

Reply to
Marcin Gala

Pan Marcin Gala napisał:

Może zostali wyeliminowani w drodze selekcji naturalnej? W tych beczułkach jest 15kV czy jakoś tak podobnie.

Reply to
Jarosław Sokołowski

To one jakies cienkie geny mieli te hamerykanskie zlomiarze;). Bo nasi bez problemu podp... trafo z SN/NN, takie co na slupie wisi (z autopsji), ze o trakcji kolejowej nawet nie wspominam.

Reply to
Marcin Gala

CosteC napisało:

Zawsze to jakaś oszczędność na kablach lokalnych linii przesyłowych (prąd jest 100 razy mniejszy). W miastach przy gęstej zabudowie, to dopiero muszą być grube druty, więc też zrozumiałe.

Ja widziałem jak wybuchał "mój" transformator średniego napięcia na słupie 80 metrów od mojego okna. Piorun trafił w linię. Też było na co popatrzeć.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W miejscach o gęstej zabudowie (nawet na wsiach) jest stawiany jeden transformator na kilka budynków, a do domu ciągnięta jest podziemna linia NN. Co nie zmienia faktu ze to w dalszym ciągu jest 100-200m kabla, a nie kilometr albo i więcej, jak w czasami bywa w PL.

j.

Reply to
Jacek Radzikowski

Pan Jacek Radzikowski napisał:

Czyli to 11kV dochodzi do każdego domu lub niewielkiego skupiska.

No właśnie, a tu cała pajęczyna jest niskiego napięcia.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W PL też bywają osiedla z własnymi trafami. Czasami większy odbiorca prądu musi postawić własne trafo.

j.

Reply to
Jacek Radzikowski

Pan Jacek Radzikowski napisał:

"Osiedla". "Większy odbiorca". Tu oczywiście zgoda. Ale w Polsce nie ma transformatorów wielkości kilkunastu kVA. W Polsce kolejny transformator stawia się dopiero wtedy, gdy prąd w linii niskiego napięcia zaczyna przybierać nieprzyzwoicie duże wartości.

Reply to
Jarosław Sokołowski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.