Wlasnie - mam do pobawienia sie dioda laserowa, czerwona, taka od CD. Zapakowana, gole druciki stercza, nawet nie wyjmowalem z woreczka fabrycznego (dziwie sie, ze nozki nie sa zwarte gabka przewodzaca - ale tak to opuscilo fabryke), obchodze sie jak z jajkiem. Mam juz zrodlo pradowe (hula stabilnie az milo), teraz musze diodke na kawalek radiatorka przykrecic (sie zrobi, spoko) o i przylutowac do zrodla pradowego (zamierzam oczywiscie pedzic ja pradem podawanym jako nominalny przez producenta). Czy ktos z Was takie cos robil i czy bardzo latwo w czasie takiej operacji uwalic diode elektrostatyka? Co zrobic, zeby jej nie uwalic? A moze te wszystkie ostrzezenia mozna potraktowac tak, jak te o obchodzeniu sie z MOSFET-ami w przypadku jakiejs kobyly klasy IRF 9530 (czy cos w ten desen)? Bo tego mosfeta to juz chyba z 10 razy przelutowywalem transformatorowka, nosilem w kieszeni, cuda wyczynialem, w zyciu nie byl wetkniety w zadna gumke przewodzaca i nadal dziala. Bardzo bym chcial tej diodki nie uwalic, nowa kosztuje troche a musze to zrobic i pytam bardziej doswiadczonych o realia w tym fachu. Pzdr, POKREC.
- posted
17 years ago