Naprawiłem (poniewczasie, bo niedawno kupiłem nowy, zniechęcony dysfunkcją starego) timer, co nieco mi topornie szło, bom nie elektr(oni/y)k. Ale wyrwałem siłą starą, spuchniętą bateryjkę, i na to miejsce z dużymi trudami - wlutowałem nową. Zachwycony ujrzałem jak wyświetlacz natychmiast ożył, no i włączyłem do gniazdka: działa!
Jednak poniewczasie (znów) naszły mnie wątpliwości: czy ta nowa bateria nie stanie się źródłem kłopotów? Bo starej nie udało mi się oblukać co do jej parametrów, gdyż na nich były umieszczone na fest (nie na cynę!) blaszki styków, zasłaniając nadruki. No i nie wiem, jakie ona miała napięcie, a to może być ważne. At the other end: jeśli nowo-włożona (1,5V) spowodowała zadziałanie wyświetlacza, no to chyba powinna być OK? Zaś ze strony trzeciej: jeśli stara (jeszcze raczej _nie_ Litowa?) miał napięcie znacząco wyższe, i jeśli po włączeniu do sieci była zbliżonym U do-ładowywana (acz kto tak traktuje _zwykłe_, non-rechargeable ogniwo?) to zainstalowanie półtora-woltowego może się źle skończyć. Czy zachodzi w najbardziej groźnym scenariuszu ryzyko samozapłonu tej pastylki?