Czy Diora faktycznie była taka dobra?

formatting link
Cytat: " Na początku przemian pisano o Diorze w niemieckim piśmie fachowym „Stereoplay": „Polacy nadchodzą. Czyżby kraj sprzętu hi-fi?". W opublikowanym tam teście Diora wyprzedzała czołowe marki światowe, takie jak JVC, Technics, Aiwa, Grundig."

Faktycznie sprzęt Diory był taki dobry, że wyprzedzał w/w marki? Polecam fragment programu Jaworowicz na końcu tego artykułu. Panie siedzące przy pustej taśmie produkcyjnej 8 godz... szok

Reply to
Marek
Loading thread data ...

W dniu 2016-01-16 o 01:42, Marek pisze:

"Podobny wyrok spadł na całą polską elektronikę. Elwro, Elta, Elwa, Cemi, Telcza, Diora, Fonica, Radmor… Byliśmy jedynym krajem z własną technologią układów scalonych i półprzewodnikowych, nie bazowaliśny na Tajwanie Chinach."

Trochę śmieszne to co tu piszą. Własne układy scalone robili i Czesi i Niemcy z NRD, oczywiście ZSRR i nawet Bułgaria - słynna ze szlifowania układów i robienia kopii. My robiliśmy na licencji i w dodatku nie najlepsze. Czeskie MAA723 były znacznie lepsze niż nasze UL7523. Z procków robiliśmy chyba tylko 8080 ( no i jakieś 4 bitowce). Do końca PRLu nawet nie potrafiliśmy zrobić klona 51. Diora miała całkiem nieźle brzmiące urządzenia. Jednak to co było w środku to były albo nasze układy na licencji zachodniej, albo kupowane za granicą. Dolina Krzemowa to jednak miejsce gdzie tworzy się postęp, a ten na pewno nie tworzył się u nas.

Reply to
Mario

Powitanko,

Co do Diory sie nie wypowiem, bo nie mialem. Mam natomiast Radmora i smialo moge powiedziec, ze to kawal porzadnego sprzetu. Niezwykle starannie wykonany. Firma zreszta istnieje i ma sie doskonale. Pisza, ze nawet serwisuja swoj dawny sprzet audio. Mam tez mala wieze Technicsa i to koszmarna tandeta: laminat papierowy, klejem mocowane przewody, trafo parzy. Podlaczam Radmora do perkusji - gra, podlaczam do Technicsa - kazde uderzenie powoduje zadzialanie jakis ukladow zabezpieczajacych, wlacza sie wiatrak i tyle, niezaleznie od ustawienia glosnosci. Natomiast wspomniane przez Ciebie firmy to glownie Japonce. Teraz pewnie Chiny. Nie wiem jak Grundig. Nie sadze, zeby jakos celowo wykanczali polska elektronike, ale tez nie zdziwilbym sie, jakby Niemcy tak sobie zazyczyli. Kiedys wieza kosztowala iles srednich krajowych, a i tak spod lady sie zdobywalo takie rzeczy. Szlo to na zachod, gdzie jesli PRL zarobil na tym 30$, to mial na pensje pracownika. Teraz mozesz wejsc do sklepu, kupic bulki, mleko, wieze, telewizor i kasy Ci zostanie. No chyba, ze kupisz duzo mleka;-) Nie ma dzisiaj racji bytu fabryka, ktora zatrudnia tysiace ludzi. Nie zarobi na siebie. Co oczywiscie nie zmienia faktu, ze takie kanalie jak Bielecki, Buzek, czy Miller co nie mogli ukrasc, to zniszczyli. Produkowalismy wiele fajnych rzeczy i moglismy miec jakas nasza specjalnosc. Chocby lampy produkowac dla audiofili. Najbardziej szkoda ludzi, ktorzy wiedzieli jak sie to robi. Zamiast mamy teraz najwiecej ekonomistow na 1000 mieszkancow, cala mase urzednikow, specjalistow od marketingu i hotelarstwa, dziennikarzy. No ale jak pokazuje przyklad Radmora - da sie jednak przetrwac i wyjsc na prosta. Cen swoich produktow nie podaja, jak przystalo na polska firme, no ale pewnie kase robia na wojsku. Mi natomiast przyslali serwisowke swojego amplitunera calkiem za darmo jak ladnie poprosilem.

Pozdroofka, Pawel Chorzempa

Reply to
Pawel "O'Pajak

W dniu 16-01-16 o 01:42, Marek pisze:

Nie, nie była. Rzeczywiście wyróżniającym sie pod względem konstrukcji i jakości był tylko sprzęt RADMORa. Amplituner ,który produkowali to było coś. Również pod względem wzorniczym. Sprzęt Diory również miałem. Kupiłem wieżę sprzedawaną pod marką Thompson bodajże bezpośrednio w zakładach w 1980 roku.Pisywałem na te tematy wtedy do gazet i tylko dlatego miałem "wejscie" do dyr. Nowaka.Inaczej był nie do kupienia. W wieży był magnetofon kasetowy deck MSH-101. Jak na polskie ówczesne warunki całkiem przyzwoita konstrukcja. W kazdym razie lepsza niz wyroby Kasprzaka. tak czy inaczej to była średnia pólka w porównaniu z zachodem. Nic nadzwyczajnego. Produkowali to prawie wyłącznie na zachód do marketów. Wsad dewizowy był potrzebny.

Reply to
Dupek Żołędas

racjonalista pisze tak:

potem musiałaby i nie dogoniłyby

może i wyprzedzała ale potem ludzie zlali na sprzęt grający

tak byłby podbity jak przez polskie aktorki, posenkarki i polski sport.

pewnie spać nie mogły po nocach te struktury ze strachu.

ludzie będą rozrywać ebooki

Nie no litości. Ale brednie. Do pracy się chodzi dla pieniedzy pracować a nie się całować. Wróciłem z Anglii do Polski i znowu te durne macanie się ze wszystkimi co rano i przymusowe wigilie pracowe. Ten brak dystansu, delikatności i wścibstwo. Ja cię mogę zapytać czy chodzisz do kościoła. Chuj cię to obchodzi czy chodzę prostaku.

Reply to
PiteR

Pan Pawel napisał:

Też miałem, a nawet mam jeszcze w swoich zbiorach. Co do tego sprzętu zawsze miałem mieszane uczucia. Bo z jednej strony solidnie wykonany, może nawe miejscami zbyt solidnie. A z drugiej sam projekt. Tranzystory końcówki mocy wzięte z tych, co przeznaczone do zasilaczy. Stereodekoder na archaicznym układzie scalonym, który szumi jak Niagara, żadne strojenie nie pomoże. Bi na inny wsadu dewizowego nie było. Nawet śrubki w środku łatwo poznać, że pochodzą z Państwowych Zakładów Śrub i Wkrętów i jakością odbiegają od elementów specjalnie wykonanych do tego radia. Można odnieść wrażenie, że projektanci starali się jak mogli, ale wyszło jak zwykle.

Pod koniec lat siedemdziesiątych Grudig sporą część swojej produkcji ulokował w warszawskich Zakładach Radiowych Kasprzaka. W 1980 roku iałem tam praktyki, widziałem jak to wygląda. Z Niemiec przychodziły elementy elektroniczne i plastik na obudowy w workach, kartony na opakowania z napisem "Grundig" i wydrukowane w różnych językach (spotkałem nawet partię zamówioną przez Wietnam, może i do Chin coś szło). Za jedną sztukę dostawaliśmy 6,50-8,50 DM. Sprzęt podobnej klasy kupowałem kilka lat wcześniej w niemieckim sklepie za około

200 DM. Nie, to nie było tak, że Niemcy celowo chcieli nas wykończyć (choć nie przekonam tych, co uważają, że każden jeden Niemiec co rano budzi się z myślą, jak by tu nam zaszkodzić). Zlecali do nas porodukcję task, jak teraz zleca się do Chin czy Wietnamu. Nie ich wina, że nasz robotnik pracował za miskę ziemniaków z kwaśnym mlekiem. To nami wtedy rządiłu wtedy takie kanalie, którym ten układ nie przeszkadzał, a nawet się podobał.

Już na samym początku lat dziewięćdziesiątych zaczynały padać Warszawskie Zakłady Telewizyjne (teraz ze zdziwieniem przeczytałem, że owicjalnie istniały jeszcze kilkanaście lat). Też wtedy tłum nawiedzonych skandował, że widać nie mogli ukraść, więc niszczą. I żeby za wszelką cenę utrzymać, dopłacać, dopłacać i dopłacać, bo jak się raz zlikwiduje produkcję telepudeł w kraju, to już na zawsze skazani będziemy na import. A nie o take Polske walczylim. Kilka lat później Polska stała się największym producentem telewizorów w Europie.

Teraz będzie jeszcze lepiej. Bo nastąpiła dobra zmiana, rządzący nami szlachetni i światli ludzie postarali się o zmianę kursów walutowych, by nasz eksport się opłacił.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Pan Mario napisał:

Z tym "bazowaniem na Chinach", to też śmieszne bardzo jest. W czasach największej świetności Diory w Chinach wciąż jeszcze rządził tow. Mao. W Państwie Środka nie używano samochodów ciężarowych, by każdy Chińczyk mógł mieć robotę przy pchaniu taczek. Prywatnych samochodów osobowych nie było wcale. A z produktów eksportowych, to może jakieś miotły ryżowe.

Zaś co do Bułgarii, to słowo "nawet" jest krzywdzące. Tam RWPG postanowiło lokować zaawansowany przemysł elektroniczny. Mają oni po temu znacznie lepsze warunki naturalne -- czyste górskie powietrze. Chociaż pewnie tradycyjna, historycnie uwarunkowana, lojalność Bułgarów wobec Rosji też nie była bez znaczenia -- lepiej działać ze swoimi, niż elementem tak niepewnym, jak Polacy. W każdym razie w Bułgarii branżowe szkolnictwo wyższe było na wysokim poziomie i sporo tam potrafiono. Oczywiście u nas są tacy, co lepiej pamiętają, że tylko Polak Potrafi (przeczytali na murze i zapamiętali do dzisiaj).

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Jest Sat, 16 Jan 2016 02:34:39 +0100, Pawel "O'Pajak" pisze:

To m.in. dlatego, że stylizowany był na sprzęt wojskowy. Wygląd zaprojektowany przez najlepszego człowieka z Ośrodka Wzornictwa Przemysłowego, projektowany i produkowany w zakładach zajmujących się techniką wojskową.

Produkcja musiała być bardzo kosztowna, wymagająca także wkładu dewizowego (np. słynne importowane z Japonii wskaźniki). Kwestią czasu była konieczność obniżenia kosztów produkcji, toteż jakość późniejszych modeli spadła.

Kiedyś (nie wiem jak wygląda to teraz) była to działalność nieoficjalna. Faktem jest, że nawet obecnie można w tym zakładzie odrestaurować płyty czołowe odbiornika, gałki etc.

[ ciach, farmazony ]

Z tym idź na psp.

k.

Reply to
Krzysztof Gajdemski

W dniu 2016-01-16 o 12:12, Jarosław Sokołowski pisze:

Dorzucę, że w tamtych czasach Japonia pełniła funkcję podobną, jak dziś Chiny. Można było kupić japońskie podróbki, funkcjonowało powiedzenie "japońska lipa". W kwestii Diory: mam wzmacniacz WS504, ma się dobrze, jedyne, co w nim robiłem to czyszczenie potencjometrów i styków przekaźników głośnikowych. Teraz gra na Quadralowych Wotanach, jestem bardzo zadowolony :-)

Pozdrawiam, P.P.

Reply to
Paweł Pawłowicz [kropka] pl

Pan Paweł Pawłowicz napisał:

Tak to w skrócie wyglądało. Może tylko z tymi podrókami, to nie do końca tak. Japński naród ma osobliwe upodobania i lubi wymyślać różne dziwadła, które poza wyspami rzadko znajdują uznanie. Oryginalności w nich wiele. W każdym razie pierwsze co się przebiło, to "japońskie radyjko". Japońskie radyjko miało być najmniejsze jak tylko dało się zrobić. Japońskie radyjka stały się znane w świecie jeszcze w latach sześćdziesiątych. Na początku lat siedemdziesiątych mój ojciec był na jakimś stypendium w Europie Zachodniej. Przywiózł więc na zamówienie domowej młodzieży trochę sprzętu grającego. Japońskiego. To już nie były "japońskie radyjka", tylko coś trochę poważniejszego. Był dwa razy tańszy od wyrobów lokalnych, tubylcy niechętnie takie rzeczy kupowali.

W przedwojennych radiach potencjometry z węglowym ślizgaczem przeważnie są wciąż w doskonałym stanie.

Jarek

PS Na mojej ulicy, chyba jeszcze od czasów schyłkowego Gomułki, a może wczesnego Gierka, stał samochód marki "Toyota". Stał, nigdy nie jeździł. Wyglądał jakby nadwozie projektował artysta ludowy praktykujący wcześniej rzeźbę kozikiem w drewnie lipowym. A wykonał go miejscowy kowal z tego, co udało się znaleźć w szopie obok kuźni.

Reply to
invalid unparseable

Słuchając wypowiedzi załogi, szczególnie tego pana prezentujące zachodnie pisma lansujące Diorę miałem wrażenie, że może trochę ulegli manipulacji "reklamy sponsorowanej". Też nie do końca wyjaśnili jakie były konkretnie te kryteria oceny "jakości do ceny" w tych testach, bo może były to testy lowendów... ale mogę się mylić. W każdym razie dla mnie ten reportaż tak patrząc już z perspektywy czasu trochę... naiwny jest.

Reply to
Marek

Ilu by teraz kupowało sprzęt audio(filski) droższy ale "Made in Poland", gdyby jakimś cudem te marki (czyt. producenci) przetrwały do dziś, chociaż tak z sentymentu? Obowiązku produkcji półprzewodników nie ma, niech projektują z tego co jest dostępne. Ja bym kupił z wielką przyjemnością. I to nie raz i nie jedną rzecz.

Reply to
Marek

Pan Marek napisał:

No właśnie, ilu? Czy więcej na świecie takich, co kupią elektrograjka, bo ma napisane "Diora", czy takich, co wydadzą górę szmalu z tego powodu, że był projektowany w oparciu o sześć instytucji, lampy w nim są w podstawkach ze złotymi stykami, wszystkie kable z czterodziewiątkowej miedzi, a izolacja ze szlachetnej gutaperki? Bo z tego co wiem, to w Polsce audiofilski sprzęt jest produkowany. Producentom nie zależy na rozgłaszaniu miejsca wykonania -- od uniesień patriotycznych bardziej sobie cenią wpływającą na konto gotówkę.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 16-01-16 o 12:08, Jarosław Sokołowski pisze:

Fakt, że bardziej światłych niż tałażysz Petru wspomagany przez tałażysza Święcickiego (74lata) i lektora KCPZPR tałażysza Balcerowicza Leszka to już nie ma w naszej galaktyce. Kurs walut jak wiadomo jest wolno-rynkowy. Tym bardziej im więcej wolno tałażyszowi Sorosowi i innym żydowskim tałażyszom tym jest mniej rynkowy (patrz atak na funta szterlinga). A poza tym wszyscy zdrowi.

Bulba.

Reply to
Dupek Żołędas

W dniu 2016-01-16 o 14:48, Marek pisze:

Może gdyby nie różniłyby się zbytnio funkcjonalnością i parametrami od produkowanych za granicą. Ale najpierw odpowiedz sobie sam na pytanie: Jak wyglądałby teraz rodzimy produkt FSO gdyby ta firma przetrwała? I czy chciałbyś tym jeździć. I mniej więcej tego samego można by się spodziewać od produktów Diory gdyby przetrwała.

Reply to
Mario

Jak większość opinii o tym jak to zarżnięto nasz doskonały, przodujący technologicznie przemysł. Np legendy o tym jak to we Wrocku były wspaniałe fabryki: ELwro, PaFaWag, czy Dolmel.

Reply to
Mario

W dniu 2016-01-16 o 02:34, Pawel "O'Pajak" pisze:

Jakoś parę lat temu syn był wieku gimnazjalnym i wśród kolegów zrobiła się moda na czarne płyty słuchane na Radmorze i Altusach :) Ponieważ miałem dużo płyt i uszkodzonego Bernarda postanowiłem go uruchomić. Musiałem dokupić jakiś wzmacniacz i kolumny. Zacząłem czytać trochę kącików audio i uznałem jednak, że zamiast starego amplitunera Radmora kupić na allegro za te same 200 zł stary wzmacniacz Denon PMA-725. A zamiast kupować Altusa i po wymianie głośników mieć taki sobie dźwięk, lepiej wydać 8 stówek na kolumny Koda. Jestem zadowolony i nie sądzę, że z perelowskimi flagowcami - Radmorem i Altusami byłbym bardziej zadowolony.

Korzystam z ich działu mechanicznego, zamawiając elementy obudów. No ale głownie to trzymają się dzięki produkcji dla wojska. I dobrze, że mamy własną elektronikę wojskową. W tym przypadku nie liczy się aby było najtaniej, ale aby móc kontrolować dostęp "obcych" do technologii i mieć pewność dostaw w sytuacji konfliktu.

Reply to
Mario

Nie zrozumiałeś, właśnie dlatego wolę aby wpływało polskim niż chińskim.

Reply to
Marek

20 lat temu bym nie chciał, teraz zmieniam zdanie i niekoniecznie chodziłoby o jakość.

I mniej więcej tego samego można by się

Zakładasz, że bebechy byłyby nasze a nie muszą.

Reply to
Marek

Moda wraca, przejdź się do byle empiku i zobacz ile winyli jest teraz. Dopchać się nie można do stoiska żeby sobie obejrzeć i przypomnieć jak winyl wygląda.

Reply to
Marek

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.