Popełniłem sobie kiedyś do motocykla układ. Poniżej jego fragment.
formatting link
BAT to zasilanie z akumulatora. IGN to plus po stacyjce. GND - wiadomo. OUT to wyjście na dalszą część układu (stabilizator 7805 itd.), TTL to wejście z procesora. Oczywiście są bezpieczniki - tak żeby uciąć poboczne dyskusje :)
Idea jest taka, żeby układ podawał napięcie na stabilizator tylko wtedy, kiedy włączony jest zapłon oraz wtedy, kiedy procesor podtrzyma zasilanie (żeby działało także po wyłączeniu stacyjki, dopóki procesor podtrzymuje). Chodzi o oszczędzanie energii - jak układ się wyłączy, to już na amen i tak ma być.
Układ sobie działał ze dwa lata, ale po zimie (co za tym idzie - długie kręcenie rozrusznikiem, padnięty aku, odpalanie z kabli) tranzystor T2 przebiło.
Pytanie - dlaczego? Co można zrobić w tym układzie, żeby to się nie powtórzyło? Chcę zwiększyć R5 (do 470R) i dodać równolegle do R3 zenerkę
10V. Ale czemu to padło? Datasheet podaje dla tego tranzystora Vgss maksymalnie +/- 20V, tyle na pewno nie miałem w instalacji, bo niby skąd, od rozrusznika tak by skoczyło i akumulator by nie wygładził (niby jest jakaś impedancja kabli...)? Może przebił go za duży prąd ładujący bramkę (bo R5 za mały)?
Użytkownik "Gof" snipped-for-privacy@somewhere.invalid napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@news.chmurka.net...
Według mnie to jest to, co tam powinno być od samego początku. Moim zdaniem radykanie podniesie odporność.
Nigdy nie widziałem schematu motoru więc myślę po samochodowemu. Wiem, że urządzenia robione do samochodu powinny zakładać, że na ich zasilaniu mogą pojawiać się wysokie przepięcia (rzędu setek V).
Załóżmy, że IGN jest łączony czasowo ze stykiem włączającym przekaźnik/siłownik zazębiający rozrusznik z kołem zamachowym i łączący rozrusznik z akumulatorem (w samochodach tak kiedyś było, a czy obecnie to nie idzie przez komputer to licho wie). Płynie tam (w uzwojeniu tego przekaźnika) solidny prąd. Pod koniec rozruchu to połączenie jest rozłączane. Nie sądzę, aby na uzwojeniu tego przekaźnika była dioda tłumiąca przepięcia. Powstaje więc tam napięcie setek volt. W stacyjce skacze iskra między odsuwającymi się właśnie stykami łączącymi IGN z tym przekaźnikiem. Iskra oznacza chwilowe zwarcie IGN z naładowaną do setek Voltów pojemnością własną uzwojenia przekaźnika. IGN jest od drugiej strony połączony z akumulatorem. Jeśli indukcyjność połączenia z akumulatorem będzie taka sama jak indukcyjność połączenia z przekaźnikiem to na IGN pojawi się (na bardzo krótko) połowa napięcia występującego na uzwojeniu przekaźnika w momencie przeskoku iskry.
Tak samo można opisać proces rozłączania rozrusznika tylko, że skacząca tam iskra spowoduje pojawienie się dużego napięcia na stykach tego przekaźnika i impulsu prądu (z naładowanej pojemności uzwojenia rozrusznika) wpływającego do akumulatora. Prąd w tym impulsie jest znacznie większy niż prąd zasilania rozrusznika (gdyby uzwojenia nie miały pojemności to prąd mógłby być tylko taki jaki przez nie płynął wcześniej). Jak akumulator rozładowany to ma dużą rezystancję szeregową. Pojawi się na niej duże przepięcie, które też dotrze do IGN.
Czy na IGN większe jest to pierwsze, czy to drugie to nie mam pojęcia.
Przepięcia pojawiające się na bramce MOS mogą mieć dwa efekty - mogą go uszkodzić, albo częściowo zdegradować jego strukturę czyniąc go bardziej podatnym na uszkodzenie w przyszłości. Czyli jak przepięcia są odpowiednio słabe (krótkie) to uszkodzenie jest tylko kwestią ich ilości. Czytałem kiedyś, że w jakiejś firmie robiącej maszyny (z elektronicznym sterowaniem) jakiś marketingowiec wymusił na dyrekcji (bo klient nie może przecież miesiąc czekać) sprzedaż kilku sztuk, z układami sterującymi które były wcześniej badane ESD (w ramach CE). Wszystkie w ciągu roku padły i strata reputacji była wielokrotnie wyższa niż gdyby klienci poczekali. P.G.
Użytkownik "szod" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:550becbf$0$10332$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl... W dniu 20-03-2015 o 10:28, J.F. pisze:
Bo mosfet w tych warunkach nic nie daje poza dołożeniem problemów z wrażliwością bramki. Po zmianie wartości rezystorów na wejściu w zasadzie dajesz BC817 i zapominasz o problemach. Przy mosfecie zastanawiasz się jak zabezpieczyć bramkę (czyli dodatkowe elementy), jak polutować żeby go nie zabić. A jakie korzyści masz z jego zastosowania? Żadnych. Jedyna, która mi przychodzi do głowy do taka, że można go mieć w szufladzie, a npn-ów nie, ale to byłaby dość dziwna sytuacja, przynajmniej jak na razie.
Dzięki za wszystkie odpowiedzi, tak właśnie zrobię.
formatting link
Powinno przetrwać?
W układzie są jeszcze inne mosfety (IRF4905 sterowane z BSS138, które są sterowane z procesora)... podmienię te sterujące na bipolarne i dołożę do bramek IRF-ów równolegle zenerki z 10V.
Na Twoim miejscu powalczyłbym z wartościami, wtedy przetrwa na pewno dłużej.
Mosfety mają swoje zalety ;) Jak są w układzie (nie są wystawione na narażenia zewnętrzne) to raczej nie ma powodów żeby z nich rezygnować. Co do zenerek na bramkach - przy tych tranzystorach (IRF4905) raczej nie zaszkodzą (raczej też nie pomogą). Montażu nie ułatwią, a w układzie raczej nie bardzo będzie miało skąd się wziąć narażenie.
- nie chcę zmieniać pcb (duużo więcej roboty przy robieniu układu na nowo zamiast zmiany obecnego już zmontowanego - to jedna sztuka, tylko dla mnie)
- równolegle do T2 jest jeszcze jeden mosfet (bramka i źródło równolegle, dren idzie gdzie indziej), z bipolarnym nie da się tak łatwo (musiałbym dać co najmniej jeden dodatkowy rezystor, a na pcb nie ma na niego miejsca, to jest gęsto upakowane)
Normy na badania sprzętów automotive są bardzo wysokie. Sygnały jakie muszą wytrzymać wejścia są bardzo różne. Wyobraź sobie prosta sytuację. Do IGN masz podpięta pompę paliwa (ja w moto mam) i nie ma tam za dużo innych obciążeń. Rozłączamy stacyjką i tam mamy piękne przepięcie. Obwód akumulatora jest odłączony przecież od tego obwodu.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.