Witajcie.
Jakiś czas temu autko było dłuższy czas u mechaniorów. Jak odbierałem auto, to musiałem całkowicie rozpiąć alarm, bo przeszedł w tryb paniki - zamknął wszystkie drzwi w ten sposób, że nie można ich było otworzyć ani z klucza, ani od środka dźwignią.
Dziś wreszcie zebrałem się do tematu.
Alarm to chiński "wynalazek" PolarBear CMT7 z wieloma dodatkowymi funkcjami (np. zdalne odpalanie silnika, domykanie szyb, dodatkowe kanały, wyświetlanie na ekranie pilota zdarzeń).
Alarm natychmiast po włączeniu do zasilania zamyka zamki i na kabel, który powinien dostawać 12V po stacyjce, sam podaje 12V.
Nie da się zresetować do ustawień fabrycznych.
To, co zauważyłem od razu: Są elementy, wyglądające jak dawne diody w szkle:
Podejrzany element ma zwarcie w obie strony. Pozostałe "diody" (fotka 2) w jedną stronę nieskończoność, w drugą ok.
100k (niebieskie) lub 200k (czarne).Co to za licho? Jakaś dioda z oporem?
Element ma ok. 1,2x3,2mm.
A może ktoś naprawiał te alarmy i mógłby go obejrzeć?