Dziś rano była u nas objazdowa zbiórka elektrośmieci i innych takich.
Po raz pierwszy oddałem coś całkiem sprawnego - drukarkę atramentową (zasilacz sobie zachowałem :) ). Powód oczywisty - zamiast kupić kolejny zestaw tuszy (dwa czarne i jeden kolorowy) za te same pieniądze kupiłem laserówkę.
Serce elektronika/hobbysty boli. Też się wam wydaje to chore? P.G.
Na jakiej podstawie zakładasz, że nie próbowałem? Raz kupiłem zamienniki (po około 50zł sztuka) i to była porażka. Podejrzane wydało mi się już to, że z zamiennikami dostałem w zestawie pastę i gumkę do czyszczenia styków. Dwa z trzech odesłałem chyba po 2 tygodniach. A jak ten trzeci odmówił współpracy miesiąc później to już nie chciało mi się bawić w odsyłanie.
Oryginały teraz widzę w DrTusz po: 158zł (HP339) i 200zł (HP344). Czyli mój normalny zakup to by było 2x158+200=516, a laserówkę kupiłem za 400. Fabryczny toner, który powinien starczyć na 700 stron starczył na 1300. Teraz wstawiłem zamiennik za 100zł na teoretycznie 2600stron - może starczy na jakieś 4000 stron... P.G.
Doszliśmy do ściany w sensie miejsca. Jak do piwnicy już się nie daje wejść i część, nie mieszczących się w piwnicy gratów zaczyna być przechowywana w mieszkaniu to najwyższa pora coś z tym zrobić. W zeszłym tygodniu wyrzuciłem około 1m książek do pojemnika na papier. Też jest to sprzeczne z tym co za młodu mi na temat książek wkładano do głowy, ale takie czasy. P.G.
Używałem drukarki laserowej OKI, która miała toner uzupełniany niezależnie od wymiany bębna. Oryginalny był w specjalnych tubach, a zamiennik kupowało się w plastikowych butelkach od ketchupu. Kosztował bodajże 9 zł, starczał na kilka tysięcy stron. Trudno sobie wyobrazić tańsze drukowanie.
A co miałem zrobić? Odzyskać jakieś elementy czy silniczki? Kiedyś opracowywaliśmy coś z silniczkiem. Porażką okazał się zakup w Polsce silniczka importowanego z Chin, bo jak doszliśmy do produkcji to się okazało, że chińczyk przysłał im pod tą samą nazwą coś nieco innego
- ośka krótsza - nie pasowało.
Wtedy dość dokładnie temat silniczków przeanalizowałem. Korespondowałem nawet z kilkoma producentami w Chinach (udało mi się nawet wykryć kilku udających producenta). Mam od tamtej pory kartonik z około 20-ma silniczkami w najróżniejszych wariantach napięcia/mocy i przekładni i taż kilka krokowych (przy tej okazji pierwszy raz spotkałem się z przekładnią planetarną - jakoś mnie to ominęło wcześniej). Po co mi kolejne. Chyba, że coś innego miałeś na myśli. P.G.
Mając ciągle w pamięci to, do jakiej furii doprowadzała mnie drukarka atramentowa, zainwestowałeś w spokój psychiczny, a to się przekłada na zdrowe serce. Za darmo bym nie wziął (no, może ten zasilacz... :-))
W dniu 2017-10-07 o 13:38, Jarosław Sokołowski pisze:
Ta moja to brother - toner wymienia się (wraz z pojemnikiem) osobno od bębna. Ceny bębna nie brałem pod uwagę porównując koszt druku drukarek bo uznałem, że zapewne nigdy nie będę go wymieniał. Typowo drukujemy jakieś
400stron na rok (te 1300 to był wyjątkowy okres, który już się skończył), a bęben jest chyba na 12000 stron. P.G.
On daje dwa napięcia - jedno chyba 36V, a drugie może 12V (nie jestem pewien, bo tylko rzuciłem okiem dziś rano decydując czy wyrzucić razem z drukarką czy zachować).
Nie miałem z nią żadnych problemów (z wyjątkiem tego jak raz zachciało mi się zaoszczędzić kupując zamienniki tuszy). Może problemów nie miałem dlatego, że tusze wymienia się z głowicą.
Zrezygnowałem z niej (i druku kolorowego) tylko ze względu na to, że wyszło mi, że zamiast kupić kolejny zestaw tuszy na rok mogę kupić laserówkę, której fabryczny toner starczy mniej więcej na tyle samo to znaczy, że jakby laserówkę mam w pakiecie gratis :) P.G.
Były laserówki z praktycznie nieśmiertelnymi, bodajże ceramicznymi bębnami. Chyba Kyocera. Ale to było w czasach normalnych jeszcze drukarek, typu HP 2P.
Dwa lata temu zdenerwowałem się i kupiłem na Allegro HP LJC2600 za niecałe dwie stówy. Kolorowa z kartą sieciową i z tonerami po ponad 50%. Regenerowane kolory po 35-45zł można kupić na 2000 stron:) Drukuje ładnie jedynie brakuje duplexu.
W zasilaczu do mojej plujki (HP, nie pamiętam, jaki model) nie było ani jednego układu scalonego, nie licząc transoptora. Jest tyle ciekawych kontrolerów SMPS, ale chiński księgowy woli robić na dyskretnych. :-)
Ja miałem wszelkie możliwe problemy, więc ostatni plujko-kombajn w naszym domu, należący do żony Epson, bodaj CX3650, został zastąpiony laserówką Brother MFC-L8650CDW i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Drukarka dalej ma kolory, jest dupleksowa w trybie druku i skanera oraz, przede wszystkim, jest sieciowa. Na kartonie też potrafi drukować, więc raz na jakiś czas żona może zrobić na niej różne dyplomy.
Ja przez wiele lat użytkowałem HP4100, sprzęt nie do zajechania. Działa do dziś, tylko podarowałem ją komuś w międzyczasie.
Koszty użytkowania to jedno, ale laserówki po prostu działają i "oszczędności" na plujkach spłacisz szybko m.in. w nerwach -- po co się męczyć?
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.