Ze starej klawiaturki pozostał mi kabel USB i tak się zastanawiam, czy nie dałoby się ożenić z chińską lampką z 8 ledami, obecnie zasilaną
3xR3. Pytanie po lekturze wskazań googla jest takie - czy dobieranie rezystorów nie grozi urządzaniu dającemu napięcie? Jaki rząd i moc tego rezystorka? Czy zewrzeć linie DATA do masy?
To ja skorzystam z okazji i się podłączę z pytaniem do tego USB. Chińskie lampki zasilane z USB widziałem niejednokrotnie. Ale czy ktoś spotkał się już z taką lampką korzystającą z linii DATA i włączaną z komputera? Przy masowej produkcji koszt czegoś takiego niewielki, a zawsze to jakiś bajer, który ułatwia przebicie się na rynku. Układ taki mógłby mieć szerokie zastosowanie pozalampkowe.
-- Jarek
PS: Nie grozi.
PPS: Kupiłem kiedyś taką klawaturę, kóra sama z siebie mogła robić za lampkę. Niebieska dioda "Num Lock" tak dawała po oczach, że w nocy w pokoju można było przy tym czytać. Trzeba było zakleić.
Lini data nie ruszać. Jak z USB pobierzesz do 100mA (0.5W) to komputer nie zauważy. Mierzysz spadek na ledach w latarce i liczysz rezystor tak żeby prąd nie przekroczył tych 100m. Rezystor spokojnie 1/8 albo 1/4W wystarczy.
Btw: USB musi wg specyfikacji być odporne na zwarcie, więc ciężko coś uszkodzić.
wg. specyfikacji rowniez nie da pradu dopoki nie jest zarejestrowane urzadzenie ;) jesli nie przestrzega sie jednej jej czesci to nie licz na druga ... osobiscie widzialem juz sporo konstrukcji w ktorych +5V usb jest ciagniete bezposrednio z szyny pci. zrobisz zwarcie - zwiecha calego pci, a czasem i siwy dym ;p
W dniu 2010-09-05 21:08 Piotr "Curious" Slawinski napisał(a):
Nie ściemniaj koledze. Można pociągnąć do 100mA bez zagadania z hostem. Niby jak inaczej urządzenia zasilane tylko przez USB miałyby robić transmisję danych aż do chwili enumeracji?
Tutaj leży specyfikacja USB 2.0 - proponuję poświęcić chwilę na spokojnie przejrzenie:
no ze 100mA to mozna poszalec faktycznie ;) i zabawki typu ladowarki telefonow, kubki na usb , lampki, 'dyski zewn. z 'dwoma wtyczkami' (bo czasem 500mA to malo...) etc etc. by nie dzialaly z 99% hostami. w praktyce - prad jest. nawet duzo wiecej niz 500mA ;p
a co mowia specyfikacje to osobna sprawa. _na pewno_ nie polegalbym na specyfikacji _usb_ zeby stwierdzic ze 'ciezko cos uszkodzic'. specyfikacja usb to jedno, a wykonanie urzadzen to drugie. wrecz zaryzykuje stwierdzenie ze uszkodzic cos jest niezwykle latwo.
Brzmi nieźle - ciekawe czy OC mi gdyby co pokryje koszta zabawy ;)
A poważnie - oidp to żeby się posługiwać nazwą i logiem USB to trzeba specyfikacje trzymać czyli coś co jest nieodporne na zwarcie a opisywane jako USB jest oszustwem.
Jak pierwszy raz usłyszałem tę nazwę, nie byłem do końca pewien, czy sobie ze mnie jaj nie robą. Do dzisiaj nie wiem jak ktoś mógł wydumać nazwę, która kojarzy się z ogniem buchającym przy podłączaniu kabli (wszystkim znane z filmów, niektórym z własnych doświadczeń). Firama, która to wylansowała jest mistrzem w tworzeniu takich nietrafionych nazw. W swoim czasie uparli się, by na Wi-Fi mówić "Airport". Dawno to było, teraz im chyba już trochę przeszło. Ale dawno temu o publiczne Wi-Fi nie było tak łatwo jak teraz. Ja się w każdym razie po raz pierwszy z czymś takim spotkałem na jednym z dużych lotnisk. Wszelako nie na całym, acces point był tylko w wydzielonej poczekalni. No i od razu wyobraziłem sobie gościa z macbookiem pod pachą, biegającego po całym lotnisku i dopytującego się gdzie tu jest airport.
Użytkownik "Michoo" <michoo snipped-for-privacy@vp.pl napisał w wiadomości news:i62cts$sq1$ snipped-for-privacy@news.onet.pl...
Informacja sprzed kilku lat (jak teraz nie wiem): Niektóre laboratoria (w Europie) wymagały obudowy przeciwpożarowej dla urządzeń USB, bo nie uznawały, że źródło zasilania urządzenia spełnia wymogi dla Limited Power Source (EN 60950-1). Niektóre z nich (ale nie wszystkie) podobno ustępowały po wpisaniu do instrukcji, że urządzenie może być podłączane wyłącznie do portów USB spełniających specyfikację USB, co przerzuca odpowiedzialność, za pożar (roztopiony gorący plastyk kapiący na leżące pod pendrivem papierzyska) z producenta na użytkownika (producent rozpatrzył możliwe nieprawidłowe użycia swojego wyrobu i wyraźnie zakazał jego użytkowania z portami nie spełniającymi specyfikacji). Ale niektóre były podobno tak twarde, że jedynym ratunkiem było zrobienie badań gdzie indziej (lub zastosowanie obudowy przeciwpożarowej). P.G.
Użytkownik "Piotr "Curious" Slawinski" snipped-for-privacy@bwv190.internetdsl.tpnet.lp> napisał w wiadomości news:4c842bf7$0$22816$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Dokładnie. Producent na 100% kalkuluje, czy opłaca mu się stosować pełne zabezpieczenia. Zakąłdając statystycznie najczęściej dochodzi pewnie do wniosku, że bezpiecznik polimerowy wystarcza. Jeszcze nigdy nie widziałem płyty mobo, która by mi krzykneła komunikat o przeciążeniu portu. Mój monitor EIZO FlexScan S2231W za to mnie pare razy uraczył odcięciem zasilania z wewnętrznego HUB'a USB i komunikatem o przeciążeniu (z poziomu systemu Windows oczywista)
A ja się spotkałem z tym w laptopie. Mimo że urządzenie grzecznie zagadało z komputerem i zadeklarowało 500 mA to ciągnęło potem ponad 600 mA. I laptop wyświetlił powiadomienie o takiej sytuacji. Nie pamiętam już konkretnie jaka była dodatkowa reakcja ale raczej odcięcie zasilania (ew. ograniczenie wydajności prądowej) bo urządzenie nie dało rady dłużej działać normalnie tak przyłapane. Chodziło o modem GSM na USB.
Widać to kwestia "inteligencji" huba. I czy Chińczycy oszczędzili na monitorowaniu pobieranego prądu. Ja się spotkałem w dokumentacji do scalaków hubów USB z dosyć rozbudowanym schematem (monitorowanie prądu, oddzielne scalaczki na każdy port do sterowania włączaniem zasilania). Ale praktyka jaka jest każdy widzi.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.