Pan Pszemol napisał:
To tym bardziej nie ma jak przywiązać.
Moja kosztowała bodajże 150$, ale i tak leży na półce i nikt jej nie chce używać -- każdy woli coś normalnego, a nie takie nieergonomiczne dziawdło. Na jej miejsce zostało dokupine coś zwyczajnego (gdzieś za trzy dychy). Przyznam, że mam trudności z policzeniem klawiszy w tym wynalazku. Można powiedzieć, że nie ma żadnego. Za to rusza się cała obudowa, czyli coś jakby jeden przycisk. Pomysł to kretyński, bo o ile klikanie w ikony jakoś idzie, to przy prezyzyjnej robicie jest takie sobie. No i zdarzają się przypadkowe kliknięcia, bo reaguje również na naduszenie np. w środku, tam gdzie zwykle leży dłoń. To nie koniec. Podejrzewam, że dalej Steve Jobs musiał sprawę konsultować conajmniej z rabinem z Radomska, bo to całkiem jak podróżowanie w szabas z butelką wody pod dupą (podróże na wodzie są dozwolone). Wiadomo, że myszy z rozdwojonym kopytem i więcej niż jednym przyciskiem są niekoszerne, ale z drugiej strony dla nowoczesnego systemu operacyjnego jeden przycisk to mało. Więc ten jeden zachowuje się jakby były trzy. Zrobili czujniki pojemnościowe w obudowie i mimo że klika cała mysz, to w zależności od tego, czy naciskamy z prawej, lewej czy w środku, zachowanie jest różne. Rolki też są niekoszerne, więc zamiast rolki jest jakaś łechtaczka. No i jeszcze można mysz ścisnąć za boczki, co jest interpretowane jako kliknięcie kolejnego przycisku (z tym, że nie wiadomo w którym dokładnie momiencie, bo słyszalne lub wyczuwalne kliknięcie też by było niekoszerne -- bo prrzcisk do klikania ma być jeden)
Nie, nie nie uważam, że wydanie kolejnych 70 dolarów można uzasadniać chęcią eksperymentalnego zakupu tej bezprzewodowej.
Jarek
PS Nie wiem jak się nazywała poprzedniczka "Magic Mouse", ale z tego co pamiętam, jakoś równie głupio. Nie jest na niej to napisane, a system USB znajduje ją jako "05ac:0304 Apple, Inc. Optical USB Mouse [Mitsumi]"