Dnia Sat, 18 Jun 2011 09:37:38 +0200, J.F. napisał(a):
Podłącz do kontrolowanego źródła prądu i zgrzej oporowo.
Albo do baterii kondensatorów, ale wtedy to punkt styku ma raczej tendencję do odparowania, a nie złączenia.
Dnia Sat, 18 Jun 2011 09:37:38 +0200, J.F. napisał(a):
Podłącz do kontrolowanego źródła prądu i zgrzej oporowo.
Albo do baterii kondensatorów, ale wtedy to punkt styku ma raczej tendencję do odparowania, a nie złączenia.
W dniu 2011-06-18 08:07, grg12 pisze:
Pan J.F napisał:
Kiedy i gdzie ten film zrobiony? Zdjęcia wyglądają dość staro, a przystanek na mocno prowincjonalny.
Miałem na myśli organizację na dużych stacjach, gdzie z jednego peronu odjeżdżają pociągi co kilka minut, i to w różnych kierunkach. Z tej organizacji też się ciągle ktoś śmieje -- bo kto to widział, by przed wejściem do kolejki ustawiać się w kolejkę. A ustawić się można do pociagu, który właśnie wjeżdża, a także do tego, co przyjedzie za trzy minuty. Są na peronie wymalowane odpowiednie linie oznaczone symbolami (kółko, krzyżyk, trójkąt, kwadrat), a te same symbole pojawiają się na tablicach świetlnych zapowiadających odjazdy. Z góry wiadomo, w którym miejscu zatrzymają się drzwi którego pociągu. Strumienie pasażerów nie mieszają się, nie trzeba się przepychać, a na każdym przystanku można zaoszczędzić przynajmniej kilkanaście sekund. Na całej trasie to jest niezły zysk. Nigdy mi się nie zdarzyło być dopychanym przez personel kolejowy.
Tylko wulgaryzmów trzeba używać z umiarem. Tylko wtedy, jak coś kogoś naprawdę wkurwi.
Waldek
Za dużo "tylko".
Wkurwiłem? ;-)
zyga
W dniu 2011-06-18 13:51, Jarosław Sokołowski pisze:
Nie słyszałeś nigdy o "dopychaczach"?
Gdzieś mi mignęła informacja, że od paru lat nie dopychają, ale znalazłem potwierdzenia o zakazie 'pomagania wsiadającym'.
A koncepcja brnie za zachód;)
Pan bartekltg napisał:
Słyszałem, ale nie widziałem. Zwykle słyszałem razem z informacjami o policjantach, co kierują ruchem w maskach p-gaz.
Ci nie wyglądają na dopychaczy, tylko na wielozadaniowych pracowników transportu zbiorowego.
Jak jeździłem transportem publicznym w Polsce (bardziej intensywnie to za komuny), to było gorzej niż na tych filmach.
Przede wszystkim od paru lat nie ma takiej potrzeby -- widziałem jak Japończycy rozwiązali problem tłoku w metrze (opis rozwiązania powyżej).
W dniu 2011-06-18 17:00, Jarosław Sokołowski pisze:
Pełna zgoda. I wygląda na to, że ci wielozadaniowcy dopychali;) Czy to byłą bezinteresowna pomoc, która została ostatnio zakazana, czy czyjś 'pomysł racjonalizatorski', nie mogę doczytać.
Czytałem. Ale kolejka ustawiająca się 5 minut przed przyjazdem pociągu w specjalnym pasie, pod który podjadą drzwi metra a cały ruch pasażerów jest bezkolizyjny, nie pomogą na ciśnienie i to, że jak widać na filmikach, każdy chciał wejść koniecznie w akurat ten pociąg:) Na to może pomóc tylko zwiększenie częstotliwości kursowania lub zrozumienie przez jakiś procent pasażerów, że jak nie wejdą w pierwsze metro po opuszczeniu biura to się świat nie zawali.
W filmiku podesłanym przez J.F. stoją właśnie równym rządku szerokości mniej więcej drzwi metra (ja częściej spotykam obiekt w kształcie połowy okręgu o środku w drzwiach).
żeby nie było NTG, może jakaś wstrząsarka i automatyczny mechanizm wspomagający załadunek ludzi do wagonów?
pozdrawiam bartekltg
Pan bartekltg napisał:
Miałem na myśli (wcześniej widoczny wyżej) opis oryginalnego pomysłu Japończyków, polegającego na tym, by zbudować wystarczająco gęstą sieć linii kolei i metra, i żeby puścić po torach liczne składy pociągów.
Jeśli trzeba, kursują tak często, że za element krytyczny całego systemu należy uznać załadunek i wyładunek. Te znaczki na peronach wskazujące miejsce kolejkom znakomicie przyspieszają te czynności.
Gorzej jak jadą do biura.
To się fachowo nazywa "zgrubienie czołowe" i jest jest ważnym elementem charakterystycznym kolejek tworzących się w naszej części świata.
To rozwiązanie jest znane. Stosowane było w autobusach komunikacji miejskiej za czasów komuny. Kierowca o dobrym przygotowaniu zawodowym zamykał drzwi, ruszał z przystenku i po kilku metrach gwałtownie wciskał hamulec. Po ponownym otwarciu drzwi mogło wejść jeszcze kilka lub kilkanaście osób.
W sumie to na biwak tez by byla dobra. Zamiast podlaczac butle do kuchenki, to podlaczamy do malego silnika odrzutowego. A na wylocie garnek.
J.
W dniu 18.06.2011 01:36, J.F. pisze:
Świeczka :-) Bo światło to nie tylko to co widać ;-)
Pozdrawiam Grzegorz
No nie - patrz do encyklopedii: swiatlo - _widzialna_ czesc widma fal ...
J.
W fizyce pod pojęciem światła określa się promieniowanie optyczne, które rozciąga się od głębokiej podczerwieni do ultrafioletu. Mówi się w tym przypadku o świetle widzialnym i niewidzialnym dla człowieka (bo niektóre zwierzaki całkiem dobrze widzą podczerwień i/lub ultrafiolet).
Ale bez względu na definicję zestaw: świeczka+peltierek+luxeon będzie z pewnością świecił jaśniej niż sama świeczka. Czyli tą metodą poprawimy sprawność przetwarzania energii chemicznej spalania parafiny na widzialną część widma fal e.m. :-) Pletier z luxeonem posłużą za konwerter przesuwający niewidzialny zakres podczerwieni do zakresu widzialnego (podobnie jak luminofor w świetlówce "konwertuje" ultrafiolet).
Biorąc pod uwagę, że "sprawność oświetleniowa" świeczki jest mizerna, to może faktycznie się okazać, że przetworzenie olbrzymiej ilości podczerwieni na światło widzialne da w efekcie silniejsze oświetlenie z samego luxeona niż ze świeczki :-)
Pozdrawiam Grzegorz
W dniu 2011-06-20 09:11, Grzegorz Kurczyk pisze:
a ja poczekam, aż ktoś zaproponuje do tego celu AVR-ka ;-) Bo jak zrobić to samo, ale prościej, to wymyślił już w XIX wieku Carl Auer von Welsbach
W dniu 20.06.2011 14:57, Piotr Gałka pisze:
Tyle, że w przypadku żarówki nie bardzo ma to sens bo na wejściu już mamy energię elektryczną "strawną" dla luxeonów. Konwersja en.el. na cieplną (włókno żarówki) i ponownie cieplnej na elektryczną coby przerobić ją na świetlną w LED przyniesie tylko straty. Prościej i ekonomiczniej jest en.el. wpuścić prosto w LED. Chyba by się nie udało podnieś sprawności takiego układu do żądanego poziomu. Oooo gdyby się dało zrobić taki luminofor, który pobudzany podczerwienią świeciłby w zakresie widzialnym... :-) Ale to by było takie małe perpetum mobile na poziomie kwantowym ;-)
Pozdrawiam Grzegorz
Ta metoda nie, bo termoelektryki maja znikoma sprawnosc i nie sa przezroczyste. Tak jak ze swieczka - Peltier ja troche zaslania. Choc niby moglby byc lustrzany. A uzywac zarowki zeby podgrzac peltiera, z ktorego zasilac LED .. to tylko urzednik moze wymyslec :-)
Za to o ile pamietam to byly pomysly takie zeby banke zarowki pokryc warstwa przepuszczajaca swiatlo a odbijajaca podczerwien do srodka. Ale sie chyba na pomysle lub prototypach skonczylo, nie wiem czemu.
J.
P.S Poblem mam powazny - w zyrandolu lepiej wygladaja swietlowki "duze kule" czy "fantazyjne spirale" ?
W dniu 2011-06-20 20:14, J.F. pisze:
Eeeee... Właśnie oświetla moje biurko taka żarówka.
pzdr mk
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.