Witam grupowiczów! Zastanawiam się nad wykorzystaniem baterii cynkowo-powietrznej jako źródła zasilania na jachcie czy podczas turystycznych wypraw. Taka bateria przy dużej pojemności i małym ciężarze mogłaby być dobrą alternatywą dla akumulatora ołowiowego i napewno byłaby bardziej niezawodna niż ogniwa słoneczne czy różne dzikie wynalazki które ostatnio proponowano na grupie (prądnice ręczne, ogniwa termoelektryczne itd.). Poza tym mogłoby to być opłacalne ekonomicznie, taka bateryjka powinna np. teoretycznie z zapasem wystarczyć do zasilania telefonu komórkowego przez cały sezon żeglarski. Tyle że już na wstępie widzę pierwszy "zonk" - bardzo mały prąd rozładowania. Czy wynika to z dużej rezystancji wewnętrznej? Czy mocniejsze obciążenie ogniwa powoduje jego zniszczenie? Szukałem troche w googlach ale informacje na temat tych ogniw są bardzo pobieżne, więc jeśli ktoś wie coś więcej nie się tą wiedzą podzieli :). Poza tym jak takie "wiaderko z prądem" ;) najefektywniej wykorzystać? Akumulatorki w telefonie komórkowym można by było ładować bezpośrednio z baterii, do ładowania akumulatorków do GPSa można by zrobić jakąś wysokosprawną przetworniczkę żeby nie marnować energii w rezystorze. Ale jak sobie poradzić z urządzeniami o większym ale krótkotrwałym poborze prądu (np. radiotelefon)? Myślałem o przetwornicy która by ładowała małym prądem jakiś pośredni zasadowy akumulatorek o niewielkiej pojemności z którego byłby zasilany odbiornik ale podejrzewam że sprawność takiego układu byłaby fatalna. No i jak zrobić wysokosprawną przetwornicę pracującą przy małej różnicy napięć a na dodatek zabezpieczoną przed nadmiernym poborem prądu ze źródła zasilania?
pozdrawiam Piotr