Bateria Centra:)

Loading thread data ...

Nie bój, nie bój. Sprawdz przy uzyciu jaka ma pojemnosc. Napiecie moze byc nawet spore ale jak zaczniesz ja uzywac to moze pasc szybko. Ale i tak robi wrazenie ze tyle pozyla :)

Reply to
ptoki

W dniu 2010-08-13 21:24, J.F. pisze:

Ponad dziesięć lat temu, będąc jeszcze uczniem wygrałem w olimpiadzie przedmiotowej zegarek elektroniczny. Bateria od tamtego czasu nigdy nie była wymieniana, a wciąż działa. Nawet podświetlanie wciąż jest jasne. W innych zegarkach zmieniam bateryjkę średnio raz na kilka lat. ;)

Reply to
Atlantis

Atlantis ponad dziesięć lat temu, będąc jeszcze uczniem wygrał w olimpiadzie przedmiotowej zegarek elektroniczny:

To świadczy nie tyle o bateryjkach, co o zegarku i jego gospodarowaniu energią. Na bateriach litowych w ogóle nie podaje się terminu ważności. Ja też dostałem kiedyś od Billa Gejtsa zegarek -- jako nagrodę pocieszenia za to, że dałem sobie wcisnąć pakiet MS Office. Taki, co to potrafił czytać z monitora komputerowego (zegarek, nie Office). I też w nim bateria wytrzymała przeszło dziesięć lat (nie był produkcji Microsoftu).

Reply to
Jarosław Sokołowski

Użytkownik J.F. napisał:

Ale jak już kupił na wymianę w Polsce, nawet niby dobrego producenta, w sklepie, to już nie było tak różowo? Też tak miałem ze zwykłymi bateriami Sony, Sanyo, Sharp (wszystkie w pilotach do sprzętu wymienionych producentów) - chodziły wiele lat. Zwykłe, czyli niealkaliczne. Leżą jako eksponaty, bo nawet jako starocie nie wylały. Baterie zegarkowe kupowane obecnie w naszym kraju wytrzymują nieco ponad rok. Ten sam rozmiar i nawet ten sam producent (maxell) tylko kupiona w Belgii chodzi 4 lata. Bateria srebrowa SR1120 - jakby to kogoś obchodziło. Baterie zegarkowe z CLAiO (Poznań, dawne czasy), typu SR41 chodziły nawet 3 lata, tylko trzeba było co jakiś czas otwierać zegarek i czyścić uszczelkę, bo się pociła elektrolitem i groziło korozją. Obecnie wytrzymują rok a producent np. maxell. Mam dziwne wrażenie, że producenci dobrze wiedzą jak robić dobre baterie, tylko niech mi ktoś powie który nie traktuje Polski, jak rynku na śmieci? Maciek

Reply to
Maciek

W sensie "tak trwałych" czy w sensie "tego typu"? Bo jeśli chodzi o to drugie, to robią. Jeśli o to pierwsze - miałeś dużo szczęścia i była dobrze zasmołowana a miernik nie pobierał ani mikroampera - dlatego bateria "przezyła".

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Jak na zwykle leClanche to jest jednak osiagniecie. One lubia wylac.

J.

Reply to
J.F.

Naprawde nie chce mi sie wierzyc zeby producenci specjalnie produkowali gorsze wyroby i psuli sobie marke. Ale moze ?

Predzej uwierze ze to jakies odpady z produkcji sprzedane jako uszkodzone lub do utylizacji, ktore w lancuchu posrednikow nabraly wartosci. Moze zwykla ordynarna podroba, moze przechowywane nie tak jak trzeba - np spedzily pol roku w temperaturze 50 stopni ..

J.

Reply to
J.F.

Moze trudno w to uwierzyc ale ja juz pare razy zauwazylem ze jak kupie cos i w zestawie sa baterie t trzymaja dosyc dlugo. Nawet jak kupilem karte tv pixelview-a to tamte baterie AAA noname trzymaly dobre 3 lata. A jak wsadzilem zwykle to juz po roku-poltora trzeba bylo wymienic (krecenie bateriami zeby lepiej kontaktowaly nie pomagalo).

Nie lubie teorii spiskowych ale moze warto zrobic badanie jaka seria baterii jest gdzie dostepna. Moze do nas jezdza jakies "afrykanskie" baterie?

Z zegarkowymi mam dokladnie tak samo. Nie udalo mi sie nigdy kupic w sklepie czy u zegarmistrza baterii ktora wytrzyma porownywalnie tyle co fabryczna...

Reply to
ptoki

Ale zwykle zwykle czy zwykle alkaliczne ? Ja na kupne nie narzekam, choc porownania specjalnego teraz nie mam.

No coz, o jednej ciekawostce pisalem - bateria 9V "made for Tesco". A blacha od tylu ma nadruk "size AA Sony Corp Japan made in Poland".

No popatrz - a np z drukarkami odwrotnie - fabryczny kartridz nie wytrzyma tyle co nastepne :-)

J.

Reply to
J.F.

Tak robią, aczkolwiek nie w wypadku ogniw "dla ludu", tylko przy znacznie większym kalibrze - akumulatory kwasowe (chociaż może i w innych przypadkach też, ale z tego segmentu nie mam praktycznie żadnych informacji). Wiedzą doskonale co powoduje ich ograniczoną trwałość i jak temu zaradzić, ale produkują takie o mniejszej trwałości. Marki sobie nie psują, akumulatory działają i tak na tyle długo że klient zwali to na normalne zużycie / wiek. Są też na rynku akumulatory ołowiowe o podwyższonej trwałości (ponad 10 lat), oczywiście odpowiednio droższe, ale one przeznaczone są do innych zastosowań. Idea jest taka, że producent więcej zarobi jeżeli akumulatory będą miały mniejszą trwałość, ale wciąż na tyle dużą żeby klient nie uznał tego za szmelc.

Podróby się zdarzają, nieprawidłowe przechowywanie też. Odpady z produkcji też się mogą zdarzać, w tym jako podróbki. Normalnie to wygląda tak, że produkt jest znakowany dopiero na samym końcu łańcucha produkcji, jeżeli nie przejdzie testu to nie dostanie naklejek. I tutaj ma duże znaczenie polityka firmy, tzn. jaka część wyrobów poddawana jest testom i co dzieje się z wadliwymi wyrobami. warianty są dwa, albo wadliwe wyroby są rozkładane i co się da jest odzyskiwane, albo przekazywane są do utylizacji. Ii właśnie na etapie utylizacji są szanse na pojawienie się podróbek, a właściwie wadliwych oryginałów. Takie praktyki znane mi są z wielu gałęzi przemysłu. Niektórzy utylizatorzy "uczciwie" sprzedają wadliwe wyroby jako wadliwe. Całkiem niedawno natknąłem się na sprzedawane właśnie tak przenośne odtwarzacze wideo Philipsa, wszystkie miały ekran zadrapany rysikiem i cenę dużo niższą od sklepowej, kolega kupił, nie doszliśmy co z nim nie tak, wszystko działało. Oczywiście w wypadku ogniw pierwotnych sprawa się nieco komplikuje, bo nie można przeprowadzić pełnych testów (w tym pojemności i trwałości) wszystkich wyrobów i powstaje problem, co zrobić gdy część egzemplarzy z partii będzie wadliwa, czy odrzucać całą partię, czy może wypuścić na rynek jako inną markę (własną, bo są i tacy producenci, którzy posiadają po kilka marek, miedzy innymi ze względu na jakość).

W wypadku urządzeń pobierających znikome prądy sprawa jest dość śliska, bo może być tak, że z powodu wilgoci (na przykład przy otwieraniu zegarka aby wymienić ogniwo) i zanieczyszczeń jakieś prądy upływu powodują znacznie szybsze rozładowywanie się ogniw niż samo urządzenie. Miałem okazję doświadczyć tego w urządzeniu "mikromocowym" złożonym na płytce uniwersalnej. Prądy były rzędu 1-2 uA, ale to już w zupełności wystarczyło, samo urządzenie pobierało niewiele więcej. Przemycie izopropanolem i wygrzanie pomogło. W zegarku kilka razy musiałem zdejmować "szkiełko", dwie pierwsze próby wsadzenia go z powrotem zakończyły się kondensacją wilgoci wewnątrz, udało się dopiero za trzecim razem, na gorąco po suszeniu w pojemniku z silkażelem.

Reply to
shg

Użytkownik J.F. napisał:

Uwierz. Wiara czyni cuda :-) A na powaznie, to spotykałem różne kombinacje w sprzęcie elektronicznym, żeby urządzenie nie wytrzymało za długo. Np. rozkłądająca się guma w postaci pasków klinowych, czy rolek. Mój własny magnetowid Sharp (dość stary) miał w różnych miejscach kapnięty klej, który rozkładając się, pozostawiał po sobie jakiś kwas, przeżerający ścieżki lub nóżki elementów. Krople były w miejscach absolutnie nie uzasadnonych technologicznie. Nic nie trzymały, jedna była na ścieżkach, inna na nóżce diody w zasilaczu, jeszcze inna na nóżce małego elektrolita na płytce silnika capstan. Zgadnij skąd wiem gdzie dokładnie były? Bo jak mi nie cofnął taśmy, to wyjąłem silnik. Dioda w zasilaczu utraciła nóżkę i zgasł wyświetlacz, więc musiałem ją wymienić. Trzecia pułapka została odnaleziona przy jeszcze całej ścieżce, aczkolwiek lakier zeżarło. Sprzęt rozminowany i chodzi długie lata. Japończyk składa sprzęt w rękawiczkach a tu ktoś bez sensu macha kroplami kleju nad sprzętem? Nigdy w życiu nie uwierzę w przypadek. Opisałem swój, to inni dodali własne. Była na ten temat dyskusja. To było w epoce, gdy podzespoły były naprawdę dobre. Teraz wystarczą elektrolity i lutowie bezołowiowe.

Nie kupuję baterii na targowisku, tylko w sklepach otrzymujących towar z hurtowni. Każdy płaci podatki, rejestruje obrót itp. Dość trudno wprowadzić lewiznę. Mogłem raz trafić ale nie żeby się okazywało za każdym razem, w różnych sklepach, że baterie z CLAiO były trwalsze od obecnych japończyków. Posiadam małą kolekcję zegarków LCD, więc trochę jest materiału porównawczego. Moje baterie w pilotach były naprawdę zwykłymi bateriami made in Japan, z logo producenta sprzętu. Nie były alkaliczne. Swego czasu dziennikarze zapytali pewnego niemieckiego producenta proszków do prania, dlaczego ich wyrób na polski rynek jest tak mało wydajny - trzeba więcej sypać. Odpowiedź była dość bezczelna - polski konsument nie jest przyzwyczajony do silnych koncentratów, więc będzie niepotrzebnnie sypał zbyt dużo. Czyli do opakowań dają wypełniacz, żeby było taniej i nie zeżarło prania. Tak jakby nie dało się podać tabelki z ilością proszku na wsad do pralki. Herbaty Lipton były dobre tylko do momentu, gdy w sklepach był towar bez polskich napisów. Potem zeszli na psy. Nie jestem smakoszem kawy ale znam takiego, który w zapasy zaopatruje się przy każdej podróży na zachód. Pewnie mógłby kupić coś dobrego w drogim, luksusowym sklepie w polsce ale woli tani supermarket za granicą. Acha - jeszcze jeden przypadek - maszynka do golenia Braun. Serwis z rozbrajającą szczerością przyznał, że modele z polskiego rynku nie występują na niemieckim. To było po moim ciężkim przeklęciu tandetnej konstrukcji. Były enerdowski BeboSher był o wiele trwalszy i łatwiejszy do rozebrania, wyczyszczenia i ponownego złożenia. Braun, to zatrzaski i tandeta. Serwis (z napisem Braun :-)) poradził mi Remingtony :-) Resztę załatwia reklama - ludzie kupują. bo widzeli w TV, znaczy dobre. Więcej kasy zarobią, jeżeli przeznaczą ją na reklamę, niż na lepszy wyrób. Takie czasy. Skądś się te niskie ceny biorą a już nie można mniej pałcić chińczykom. Maciek

Reply to
Maciek

Użytkownik ptoki napisał:

Mój prawie 30 letni Seiko lubi baterię z Belgii ale cholera z Polski jakoś mu nie smakowały :-) To tak uprzedzając teorię o upływnościach w starych zegarkach. Maciek

Reply to
Maciek

Takie rzeczy składa się na mrozie. Pewien producent (nie będę wymieniał nazwiska) wymyślił kamerę obrotową w zupełnie szczelnej kopule - na dodatek przed uruchomieniem trzeba ją otworzyć i usunąć zabezpieczenia transportowe. Raz zrobiliśmy to w upalny dzień to potem wodę trzeba było wylewać.

Mirek.

Reply to
Mirek

No wlasnie - znow kupilem pudelko, znow narzekam ze za mocna.

J.

Reply to
J.F.
Reply to
invalid unparseable

Normalnie - po odejsciu od kasy reklamacji nie uwzglednia sie, a reklamacja bedzie dopiero w zimie. W naszym klimacie tez nie zawsze, bo wilgotnosc bywa rozna. No i jesli tylko szkielko i szybko, to jakies 2/3 powietrza zostawil bez zmian ..

J.

Reply to
J.F.

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.