Automat pralniczy ;) czyli pralka automatyczna wywala na starcie wyłącznikiem różnicowoprądowym, :) ale po jakimś czasie już pracuje poprawnie. :)
Co jej może dolegać? :) Ma około dziewięć lat i jest eksploatowana co najmniej intensywnie od ponad pięciu lat. :) Dotąd nie sprawiała jakichkolwiek kłopotów. (poza tym, że nie suszyła i nie prasowała)
Miernik pokazuje, że napięcie w instalacji wynosi 240 V.
Opór między masą pralki i zasilaniem waha się od 7 kohmów do
200 kohmów i nie wiem, od czego zależy.
Graniczny moim zdaniem to 8 kohmów, :) bo wyłącznik jest chyba na 30 mA.
Albo zamoczone jakieś złączki, programator czy inne coś takiego, uszkodzona izolacja w wiązce elektrycznej albo 100k innych powodów. Trzeba wytropić odłączając poszczególne elementy i sprawdzając wskazania. Miernik ma pokazywać oo.
U mnie największy zakres to 2 Mohma. Kolejne to 200 Kohma i 20 Kohma. No i na tych 20 Kohmach widać dokładnie ile jest... Ale się zmienia i nie wiem, dlaczego się zmienia -- od czego zależy, bo najmniej jest/było niecałe 7 Kohmów, a najwięcej jest ze 200 Kohmów i chyba
**powoli** rośnie.
Ale się zmienia, choć nic się nie trzęsie, nic nie kręci itd...
Zanim grzałka ruszyła -- wywalało. W trakcie otwierania zaworów do wody.
I ja na to stawiam, bo w programach TV 'Usterka' zazwyczaj na to stawiają. ;)
A poważniej -- te zmiany oporu właśnie na coś takiego wskazują. Ale szczerze pisząc -- mam o tym pojęcie nikłe. :)
Na 100% zawilgocenie. Mam podobne problemy w maszynach masarskich - wilgoć włazi wszędzie. Można odpinać poszczególne kable, albo próbować ogrzać opalarką określone miejsca i w ten sposób wytropić uszkodzenie
A jeśli nic nie zrobię? Pralka doprała do końca z zerowaniem.
Trudny był tylko start. Później podłączyłem ją normalnie.
Po zakończeniu prania -- miernik zachowywał się dziwnie, bo pokazywał ujemny opór, tak jakby wewnątrz pralki było jakieś zasilanie (na przykład naładowany kondensator) ale nie było, gdyż nie mogłem wyłapać z tego czegoś prądu większego niż
2 mikroampery, a taki prąd to szumy tego miernika.
Mam niedrożny komin wentylacyjny w łazience, bo administracji nie chce się pracować, choć chce się brać pieniądze, i to na czas, :) po którym chętnie zakręcają gorącą wodę. Oczywiście odsetki karne (lombardowe, czy raczej lichwiarskie) także naliczają :) -- niejako równolegle. :)
No więc być może i jest to problem zawilgocenia. Pralka swoje, prysznic i wanna swoje, w mieszkaniu jest w ogóle wilgotno, na zewnątrz także...
Opalarki nie mam. Mam suszarkę do włosów. Może być?
Może i tak, bo to ESy, i na dodatek 20 A na pralkę... Wyłącznik różnicowoprądowy ma zabezpieczenie dopiero na 25 A. :) (bo to bezpiecznik i wyłącznik w jednym) No i prąd wyłączenia normalny, czyli 30 mA.
Względem zera w gniazdku. W łazience mam dwa -- jedno do pralki i drugie do golarki.
No i pralkę podłączyłem do jej :) gniazdka poprzez przedłużacz, w którym odłączyłem przewód ochronny (czyli pralkę pozbawiłem ochrony) a napięcie zmierzyłem między masą pralki i ochroną w gniazdku golarki.
I było trochę, ale myślę, że to niewydajne prądowo napięcie, ale może się mylę i nie chciałbym tego sprawdzać na własnej skórze. :)
Zwracam honor. :) Oczywiście w takim układzie na bezpiecznik liczyć nie można, bez względu na to, jaki jest, bo nijak mu po drodze do takiego przebicia.
Wewnątrz było (może i jest) ogniwko niewydolne prądowo, ale ogłupiające ohmomierz. Przy mierzeniu napięcia -- nie rosło powyżej 50 (pięćdziesięciu miliwoltów) mV, zaś na luzie rosło w ciągu kilkunastu godzin do około 0.5 v (pół wolta) i natychmiast spadało w trakcie mierzenia **woltomierzem**. Oczywiście mierzenie ewentualnego prądu zwarcia sens ma w takiej sytuacji nijaki, ale jeden mikroamper można było uzyskać. :)
No i na pewno to ogniwko zdrowia pralce nie dodaje, ale i nie mogło raczej mieć bezpośredniego wpływu na to wyłączanie wyłącznikiem różnicowoprądowym, choć ogłupiało ohmomierz.
Po wyciągnięciu prali, zdjęciu tylnej osłony i podsuszeniu styków i mechanizmów typu programator czy zawory za pomocą suszarki do włosów -- sytuacja się o tyle poprawiła, że wyłącznik różnicowoprądowy nie wyłączał w momencie włączania pralki, ale w momencie wyłączania, to znaczy można było spokojnie prać, ale na końcu wyłącznik różnicowoprądowy wyłączał wszystko, chyba że się na czas wyciągnęło wtyczkę -- wówczas nie wyłączał. :) Sytuacja taka powtórzyła się wielokrotnie.
Przy okazji wyciągnięcia pralki z jej miejsca -- wyczyściłem z kamienia rury odpływowe i grzałkę. Jak napisałem -- pralka jest raczej intensywnie eksploatowana, ale kamienia na grzałce znalazłem niewiele i rozpuściłem go niemal do końca za pomocą około 150 ml octu spożywczego i delikatnego zeskrobywania. Niestety przed założeniem postanowiłem grzałkę nieco rozgiąć, aby łatwiej mi było ją włożyć, co poskutkowało :) jej pęknięciem. :)
Natomiast plastykowe i gumowe rury odpływowe były zapchane niemal do końca :) kamieniem. :) Wymontowałem więc je, pogniotłem w rękach :) i wysypałem z nich całe masy białego kamienia, po czym je ponownie zamontowałem. Niestety nie zamontowałem już starej grzałki. :)
No i tu zaczyna się poszukiwanie, które można by opisać w książce. :) Masa numerów telefonów autoryzowanych przez producenta serwisów -- podawanych mi telefonicznie w tychże autoryzowanych serwisach producenta i na stronie producenta... Numery są:
-- albo nieaktualne (nie ma takiego numeru) -- albo prowadzą do niewłaściwych osób, które na szczęście prowadzą dalej; czasami zgłasza się automat, który bardzo szybko podaje jeden raz inne numery, tak szybko że zaskoczona osoba nie jest w stanie ich zanotować, chyba że ma stosowną do tego pamięć -- albo zajęte (przepraszamy, ale w tej chwili itd...)
Prośby skierowane do różnych osób spoza Białegostoku za pośrednictwem internetu zaskutkowały przysłaniem jednej :) informacji, mówiącej o tym, iż grzałek takich poproszona osoba nie ma i nie wie, kto w Białymstoku takowe może mieć. Dobre i tyle. :)
W końcu zamontowałem grzałkę nieznanego producenta, która pasowała wymiarami na oko,choć ma moc o 200 W większą -- 2000 W zamiast 1800 W. Przymiarek było sporo. :) Zdecydowana większość pralek ma taki sam otwór i takie samo mocowanie grzałki, ale co pralka -- to nieco inna grzałka. :) Moja grzałka jest złamana pod kątem 45 stopni (bywają łamane pod kątem 30 stopni i proste, czyli niełamane) na dwie części -- jedna ma 18 cm, zaś druga 2 cm... Zamontowanie grzałki o innych długościach (znacząco innych, na przykład 20 cm i 4 cm) nie jest możliwe w tej pralce.
-=-
Komin w łazience mam nadal niedrożny. Będę chyba musiał zwrócić się do prawników z prośbą o rozwiązanie dylematu:
-- Czyja to wina, że kanał wentylacyjny mojego mieszkania, który z konieczności przechodzi/prowadzi ścianami innych mieszkań w bloku -- kilka metrów poniżej dachu (czyli na wysokości innego mieszkania) jest niedrożny?
Póki co -- chyba będę musiał prać i kąpać się w wannie z otwartymi drzwiami do łazienki, aby oszczędzać pralkę.
Zalezy jaki sie ma woltomierz. Dla typowego cyfraka 1uA to bardzo duzo :-)
Mialo mialo - jesli jest ogniwo to byl elektrolit miedzy obwodem sieciowym a obudowa. Przyloz 220V to poplynie wiecej niz 1uA i wyleca bezpieczniki :-)
Hm, mozesz sprobowac magnetyzer zalozyc. Nie bardzo w to wierze, ale jest pare pozytywnych doniesien, coz szkodzi sprawdzic ?
W sieci taki można kupić za 10 złotych razem z przewodami i baterią 6F22, czy jak jej tam. :) (ja kupiłem w sklepie za zł 25) :) Za 17 można kupić taki z termometrem i czymśtam jeszcze. :)
Pomachanie przwodami powoduje pojawienie się (: napięcia na wyświetlaczu. :)
Może i 1 uA to jeszcze nie szum, ale 0.1 uA to już może być efekt błędu miernika. W każdym razie demnem dokładmości to nie jest, nawet instrukcja przestrzega przed zbytnią ufnością. :)
Może i tak. W każdym razie po podsuszeniu pralki można ją było włączyć, ale już nie można było jej wyłączyć. Teraz, po paru dniach przymusowego suszenia (szukałem grzałki) można najwyraźniej i włączyć, i wyłączyć. :) Testowe pranie mam za sobą, teraz piorę kolorowe ubrania. Może należało zacząć od białych, aby w razie czego nie płakać, gdyby się okazało, że z jakiegoś powodu pralka pierze w zbyt gorącej wodzie, ale nie mam akurat białego proszku, a kolorowego mam trochę (przez pomyłkę) za dużo. :)
Zanim rozgiąłem grzałkę, sprawdziłem, ile takowe kosztują, aby w razie jej złamania nie płakać, ale nie sprawdziłem, czy taką akurat znajdę bez trudu... Pocieszam się jednak tym, że musiała być mocno przegrzana, bo w innych miejscach przegięcia połamałem ją z ogromnym trudem i zupełnie inaczej. :) Musiałem kilkanaście (może i kilkadziesiąt) razy giąć w tę i z powrotem, męcząc ją, zanim pękła, podczas gdy tamto pęknięcie nastąpiło po lekkim rozgięciu i... ...lekkim przygięciu, bo jednak :) rozgiąłem ją trochę za mocno. :)
Łatwiej raz na kilka lat wyciągnąć pralkę, zdjąć rury i wysypać z nich kamień. :) Ciekawostka -- pompa odprowadzająca zużytą wodę była czysta. :)
W sieci taki można kupić za 10 złotych razem z przewodami i baterią 6F22, czy jak jej tam. :) (ja kupiłem w sklepie za zł 25) :) Za 17 można kupić taki z termometrem i czymśtam jeszcze. :)
Pomachanie przwodami powoduje pojawienie się (: napięcia na wyświetlaczu. :)
Może i 1 uA to jeszcze nie szum, ale 0.1 uA to już może być efekt błędu miernika. W każdym razie demnem dokładmości to nie jest, nawet instrukcja przestrzega przed zbytnią ufnością. :)
Może i tak. W każdym razie po podsuszeniu pralki można ją było włączyć, ale już nie można było jej wyłączyć. Teraz, po paru dniach przymusowego suszenia (szukałem grzałki) można najwyraźniej i włączyć, i wyłączyć. :) Testowe pranie mam za sobą, teraz piorę kolorowe ubrania. Może należało zacząć od białych, aby w razie czego nie płakać, gdyby się okazało, że z jakiegoś powodu pralka pierze w zbyt gorącej wodzie, ale nie mam akurat białego proszku, a kolorowego mam trochę (przez pomyłkę) za dużo. :)
Zanim rozgiąłem grzałkę, sprawdziłem, ile takowe kosztują, aby w razie jej złamania nie płakać, ale nie sprawdziłem, czy taką akurat znajdę bez trudu... Pocieszam się jednak tym, że musiała być mocno przegrzana, bo w innych miejscach przegięcia połamałem ją z ogromnym trudem i zupełnie inaczej. :) Musiałem kilkanaście (może i kilkadziesiąt) razy giąć w tę i z powrotem, męcząc ją, zanim pękła, podczas gdy tamto pęknięcie nastąpiło po lekkim rozgięciu i... ...lekkim przygięciu, bo jednak :) rozgiąłem ją trochę za mocno. :)
Łatwiej raz na kilka lat wyciągnąć pralkę, zdjąć rury i wysypać z nich kamień. :) Ciekawostka -- pompa odprowadzająca zużytą wodę była czysta. :)
Dobrze, że nic nie przecieka po złożeniu. :) I dobrze, że grzałka kosztowała tylko 32 złote. :) (bywają znacznie -- kilka razy -- droższe)
Ale ja tu o czyms innym - wskazowkowy _woltomierz_ ma np 10kohm/V, co innymi slowy znaczy ze musi plynac 100uA zeby w pelni wychylic wskazowke. Zrozumiale ze napiecia zrodla o wydajnosci 1uA tym nie zmierzysz.
Co innego byle cyfrak, ktory ma chocby rezystancje 10M ohm - tam przy
0.5V plynie 50nA. A na zakresie 2V ten byle cyfrak ma pewnie jeszcze wieksza rezystancje.
Ale przy okazji bys wiedzial czy magnetyzery dzialaja :-)
Nie wiem, ile ma. Natomiast dokładność wg producenta jest fatalna. :) Ale ja go kupiłem tylko do sprawdzania napięcia akumulatorków. W ten sposób łatwo zobaczyć, który odstaje od reszty.
No i w tym mierniku (cyfrowym, ale prostym) płynie tak duży prąd, że owo ogniwko (jak rozumiem z jakimś ,,kondesatorkiem'', czy nie wiem czym) nie może przekroczyć owych 50 mV pod obciążeniem woltomierza, ale już bez tego woltomierza może się rozbujać ;) aż do 0.5 V -- jakie tam zachodzą reakcje chemiczne i jakie powinno być napięcie takiego ogniwka bez obciążeń -- nie wiem. Z podstawówki i ogólniaka coś pamiętam z tego tematu, ale niewiele.
Ale bym musiał zapłacić. :) Jak by mi zapłacono za testowanie -- czemu nie. :)
-=-
Właśnie wróciłem do ,,domu'' -- pralka doprała do końca i nic się nie stało. Piorę dużo. :) Codziennie zużywam co najmniej dwa duże (metr.trzydzieści na :) metr) i cała masę :) małych (25 na 42) ręczników, ponadto bielizna, spodnie, koszule... Jeden dzień bez prania jakoś minie, dwa to brzmi groźnie, ale trzy czy więcej wpędza mnie w stany co najmniej nieprzyjemne... Bez żelazka (BTW od piętnastu lat nie mam z nim problemów) jakoś można żyć, ale nie bez pralki.
Kiedyś wszystko było trwalsze. Pralki, lodówki, żelazka, odkurzacze -- to wszystko pracowało ćwierć wieku bez zarzutu (o ile nie było w międzyczasie rzutów ;) -- moje żelazko dwa razy spadło z deski na podłogę) a teraz chyba jest trochę gorzej... W żelazku tylko kilka razy musiałem poprawić przewód zasilający, aż w końcu musiałem go wymienić. :)
Podziwiam tez stare samochody -- taki car kupił RR (Rolls-Royce) i ani myślał o serwisie. :) Lał benzynę (zapewne też nie najlepszą) i olej (też zapewne nieczęsto i nie najlepszej jakości) i jeździł latami, aż mu Czerwoni zabrali, i też jeździli latami. :) Na do datek raczej autostrad tam wówczas nie było...
Ja lubię wszystko wytrzymałe. :) W niemal siedmioletniej klawiaturze część klawiszy od stukania (od ścierania opuszkami palców) wygląda tak, jak by były podtopione, a jednak z żadnym nie mam problemów. Nawet teraz już jej nie rozkręcam, aby przeczyścić, ale czyszczę odkurzaczem bez rozkręcania. :) Czasami wpada do wewnątrz jakiś paproch, który przeszkadza w pisaniu.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.