Trafil mi sie bardzo zadbany, ponad trzydziestoletni amplituner HITACHI SR-302, taki jak tutaj (nie moje zdjecia)
W razie potrzeby moge podeslac zdjecia wnetrza. pozdrawiam
Trafil mi sie bardzo zadbany, ponad trzydziestoletni amplituner HITACHI SR-302, taki jak tutaj (nie moje zdjecia)
W razie potrzeby moge podeslac zdjecia wnetrza. pozdrawiam
Żarówki czy diody?
Zmierz napięcie na wyjściu zasilacza, ale albo woltomierzem analogowym albo lepiej oscyloskopem. Podejrzewam, że wylane kondziory spowodowały gdzieś korozję i wyprodukowały się zupełnie zbędne półprzewodniki z tlenku cyny.
Waldek
No to szukaj tam na początek problemu. Zobacz, jak wyglądają kabelki transformatora. Jak tam jest wtyk albo zaciski śrubowe to dobrze obejrzeć. Ewentualnie wyłącznik sieciowy albo cokolwiek w tym obwodzie. Jak się da, to odłącz wzmacniacz i sprawdź sam zasilacz czy też trzeszczy (znaczy napięcie luzem mierzyć). Takie zachowanie, znaczy trzeszczenie po załączeniu zasilania i potem spokój jest dość charakterystyczne dla zimnego lutu. Jak nie jest to w zasilaczu (napięcie może siadać, jak wzmacniacz potrzebuje "żarcia") jest dość upierdliwe do znalezienia. Musisz wtedy obejrzeć lupą lub pod mikroskopem wszystkie luty i wsio co podejrzane wylutować, wyczyścić i wlutować spowrotem.
Waldek
kamtzu snipped-for-privacy@tlen.usunTo.pl> napisał(a):
To właśnie te kwadratowe piny mogą być przyczyną trzasków. O ile owijane połączenie z przewodami jest dosyć pewne, to punkty wlutowania w płytę są bardzo podejrzane. Rozszerzalność termiczna grubych kołków powoduje po latach "rozpychanie" cyny, czasem odłazi z kołków pokrycie galwaniczne. Wystarczy dotknąć lutownicą punktu lutowniczego by cyna "odpłynęła" od skorodowanego kołka. Radzę poprawić wszystkie te punkty - odessać lutowie, porządnie pobielić i polutować kołki do pól lutowniczych.
Wmak
Am 04.11.2010 13:02, schrieb Wmak:
Najlepiej te kołki powyciągać i przed ponownym wlutowaniem porządnie oczyścić nożem. Na "oko" czasem tego nie widać. W zeszłym roku miałem awarię falownika (już tu opisywałem). Na pierwszy ciep oka wszystko było ok, dopiero po intensywnym oglądzie, jak omomierz wskazywał przerwę (na szczęście kompletną) można było zobaczyć, że nóżka jest co prawda wlutowana, ale cyna z otworu praktycznie cała "wypluta". Nic dziwnego, przy udarach prądowych > 100A. Transformator pracujący na prostownik z kondensatorem na wyjściu też produkuje zdrowe impulsy. Mierzyłem kiedyś w moim zasilaczu i dochodziło toto do 1kA.
Waldek
Waldemar Krzok snipped-for-privacy@zedat.fu-berlin.de> napisał(a):
Z wyciąganiem to chyba przesadziłeś. Wystarczy świeże lutowie z topnikiem, może poskrobać ale tylko po stronie druku, nie wyciągać bo popsuje się połączenie z drutami.
Te kwadratowe w przekroju kołki pojawiły się w japońskim sprzęcie w latach 70- tych. Chwalili się, że połączenie z przewodami będzie znacznie pewniejsze od lutowania bo w czasie okręcania kołków przewodami, przy użyciu specjalnej maszynki, na ostrych krawędziach kołków ponoć występuje międzymetaliczne połączenie drutu z kołkiem. W Polsce były stosowane np. w radiu Elizabeth - niektóre kołki owijane, inne lutowane. W mej praktyce nie przypominam sobie, by w prawdziwym "japończyku" kiedyś puściło to okręcane połączenie ale problem pojawiał się, jak pisałem, po stronie lutowanej. Pomysł lutowania grubych końcówek, języczków od chassis itp. nigdy nie sprawdzał się. Termiczne rozszerzanie i kurczenie masywnych elementów powoduje ugniatanie a potem odstawanie stosunkowo plastycznej cyny od twardego elementu a potem korozja, oderwanie warstwy nakładanej galwanicznie i utrata kontaktu nawet w połączeniach nieobciążonych prądowo.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.