Jakiś czas temu z ciekawości kupiłem na Aliexpress kilka sztuk procesorów MOS6502/MOS6502AD. Przesyłka dotarła do mnie po około miesiącu. Zabrałem się za składanie prostego komputera (a właściwie na razie podstawowej płyty procesorowej) w stylu retro. Po włożeniu układu w podstawkę wszystko zaczęło działać.
Kod napisany w asemblerze wykonuje się prawidłowo. Procesor jest taktowany zegarem 1 MHz. Płytka zawiera CPU, 2x RAM 62256, EPROM 27128, trochę logiki (głóœnie układy HCT oraz TTL-LS) a także migającą diodę. Całość pobiera łącznie około 150 mA.
W jakiś czas później na eBay'u natknąłem się na chińską aukcję procesorów R65C02P4. Cena niewielka, więc postanowiłem je zamówić. Do projektu wprowadziłem niewielkie poprawki, zwiększając taktowanie do 4 MHz, dodając watchdog na układzie DS1232 oraz całkowicie rezygnując z układów TTL-LS. Ten układ również zdaje się działać prawidłowo. Kod się wykonuje, zastosowany ten sam wsad, dioda miga odpowiednio szybciej.
Okazuje się jednak, że cała płytka ciągle pobiera około 150 mA.
Odnoszę wrażenie, że sam CPU grzeje się mniej. Również EPROM jest mniej ciepły, niż w przypadku płytki na NMOS-owej wersji, co miałoby sens o tyle, że CMOS-owe wejścia mniej obciążają jego linie danych. "Pomiary" temperatur były jednak wykonane przez dotknięcie palcem, wiec mogą być mocno subiektywne.
Krótko mówiąc - czy to możliwe, żeby układ w wersji CMOS przy czterokrotnie większym zasilaniu ciągle pobierał tyle samo prądu, co klasyczna wersja CMOS? Czy też mam do czynienia z podróbką? Z drugiej strony, gdyby to była wersja NMOS z przerobioną etykietą, to czy z powodu przetaktowania nie powinienem mieć do czynienia z grzaniem się, zwiększonym poborem prądu i niestabilną pracą?